Od 3 lipca 2023 r. lekarzy obowiązują limity na wystawianie e-recept. Rzecznik Praw Obywatelskich już dwukrotnie interweniował w tej sprawie u ministra zdrowia, podkreślając w swoim piśmie z końca lipca, że wprowadzenie tego rozwiązania nie miało podstaw prawnych.

Minister zdrowia Adam Niedzielski 30 czerwca 2023 roku ogłosił, że w związku ze stwierdzonymi nieprawidłowościami w działaniu tzw. receptomatów (firm oferujących odpłatnie możliwość uzyskania e-recepty) zamierza ograniczyć możliwość wystawiania recept na leki psychotropowe i silne środki przeciwbólowe (co do zasady konieczne ma być osobiste zbadanie pacjenta) a także ograniczyć liczbę recept, jakie jeden lekarz może wystawić w ciągu dziesięciu godzin (300 recept dla maksymalnie 80 pacjentów). Ku ogromnemu zaskoczeniu lekarzy, to drugie rozwiązanie zaczęło działać już 3 lipca – bez żadnego rozporządzenia, o zmianie ustawy nie mówiąc. Ministerstwo Zdrowia, pytane przez dziennikarzy – oraz samorząd lekarski – o podstawy prawne wprowadzenia limitów wskazywało, że podstawą jest ochrona bezpieczeństwa pacjentów, odsyłało do tweedów ministra zdrowia Adama Niedzielskiego.

- Jeżeli ktoś pyta, jakim prawem wprowadziliśmy ograniczenia, to odpowiadam: prawem ochrony zdrowia pacjentów, którzy w tzw. receptomatach mogli otrzymać każdy lek bez żadnych konsultacji lekarskich i przynajmniej w dwóch przypadkach doprowadziło to do śmierci – twierdził rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz.

Jednak o podstawy prawne pytają nie tylko lekarze i media, ale też Rzecznik Praw Obywatelskich, który już na początku lipca skierował do ministra zdrowia prośbę o wyjaśnienia w sprawie limitów na recepty. W pierwszym lipcowym piśmie Marcin Wiącek zwrócił uwagę, że obostrzenia funkcjonujące od 3 lipca noszą znamiona ingerencji w prawo wykonywania zawodu przez lekarzy. Wprowadzenie limitu recept może też ograniczać prawo pacjentów do świadczeń zdrowotnych. Odpowiedź resortu, jaką otrzymał w połowie miesiąca RPO, była utrzymana w stałej konwencji: - Mając na uwadze bezpieczeństwo zdrowotne Polaków, zdecydowano o wprowadzeniu ograniczeń w wystawianiu e-recept - odpowiedział Piotr Węcławik, dyrektor Departamentu Innowacji MZ. Powodem decyzji miał być fakt, że „dziesięciu lekarzy w ciągu roku wystawiło od 100 tys. do 400 tys. e-recept”. - Konieczne było wyeliminowanie nadużyć, czemu miały służyć limity wystawiania e-recept – napisał.

Urzędnik stwierdził, że „wprowadzenie dziennego limitu przyjętych pacjentów oraz wystawianych recept nierefundowanych, miało i ma charakter techniczny” i podał podstawę prawną:

paragraf 1 ust. 2 i 3 rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów w sprawie szczegółowego zakresu działania Ministra Zdrowia (Dz. U. z 2021 r. poz.932),

art. 7 ust. 2 ustawy z dnia 28 kwietnia 2011 r. o systemie informacji w ochronie zdrowia (Dz. U. z 2022 r. poz. 1555, z późn. zm.)

paragraf 2 pkt 3 Statutu Centrum e-Zdrowie stanowiącego załącznik Nr 1 do Zarządzenia Ministra Zdrowia z dnia 4 czerwca 2020 r. w sprawie Centrum e-Zdrowia (Dz. Urz. Min. Zdr. poz. 42, z późn. zm.) w zw. z art. 11 ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (Dz. U. z 2022 r. poz. 2561, z późn. zm.) oraz art. 44 ust. 3 pkt 1 ustawy z dnia 27 sierpnia 2009 r. o finansach publicznych (Dz. U. z 2023 r. poz. 1270, z późn. zm.).

Odpowiedź z resortu zdrowia nie zamknęła tematu. 27 lipca RPO skierował do ministra zdrowia kolejne pismo, zwracając uwagę, że „we wskazanych regulacjach prawnych nie ma jednak powszechnie obowiązującego przepisu stanowiącego podstawę prawną wprowadzonych przez Centrum e-Zdrowia limitów w wystawianiu e-recept przez lekarzy”. - Przepisy te nie przyznają również Ministrowi Zdrowia kompetencji do wprowadzania tego typu ograniczeń. Natomiast przepisy Statutu Centrum e-Zdrowie są regulacjami wewnętrznymi i zgodnie z art. 93 ust. 2 Konstytucji RP i nie mogą stanowić podstawy decyzji wobec obywateli, osób prawnych oraz innych podmiotów – przypomniał Marcin Wiącek.

RPO wyjaśnił też, że zgodnie z art. 87 ust. 1 Konstytucji źródłami powszechnie obowiązującego prawa Rzeczypospolitej Polskiej są: Konstytucja, ustawy, ratyfikowane umowy międzynarodowe oraz rozporządzenia. „Konstytucyjny system źródeł prawa opiera się na podziale źródeł prawa na źródła prawa powszechnie obowiązującego (art. 87 Konstytucji) i źródła prawa wewnętrznego (art. 93 Konstytucji). Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 28 czerwca 2000 r., sygn. K 25/99, wykluczył istnienie jakiejś trzeciej, pośredniej kategorii źródeł prawa. Konstytucyjna regulacja źródeł prawa powszechnie obowiązującego przybrała charakter zamkniętego wyliczenia powszechnie obowiązujących aktów normatywnych i podmiotów uprawnionych do ich stanowienia”.

Rzecznik nie kwestionuje, że z uwagi na określone okoliczności może zachodzić potrzeba ograniczeń w zakresie upoważnienia lekarzy do wystawiania recept. - Tego typu ograniczenia powinny jednak być wolne od wątpliwości co do podstawy prawnej – skonstatował Marcin Wiącek.

Temat limitów na recepty praktycznie zdominował cały lipiec, zwłaszcza że nie brakowało „zwrotów akcji”. Ministerstwo Zdrowia początkowo informowało – co dwa, trzy dni – o liczbie lekarzy, którzy „próbowali przekroczyć granicę” 300 recept na 10 godzin. W Sejmie resort zdrowia zapewniał, że zastosowane rozwiązanie ma ukrócić działalność receptomatów (Adam Niedzielski w wypowiedziach medialnych wręcz twierdzi, że udało się rozwiązać problem „handlowania” receptami) – jednak wszystko wskazuje, że droga do tego jest daleka, bo firmy prowadzące taką działalność nadal się reklamują a jedyne, co się zmieniło, to czas oczekiwania na recepty oraz ewentualne opłaty (jeśli ktoś chce mieć receptę szybko, musi zapłacić więcej niż standardowa opłata). Choć początkowo resort zdrowia utrzymywał – wbrew sygnałom, płynącym ze środowiska lekarskiego – że limity w ogóle nie dotykają POZ i pacjentów korzystających z publicznego systemu, minister zdrowia zdecydował o wyłączeniu z limitów recept na leki refundowane.

Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że w sprawie recept prowadzi dialog z samorządem lekarskim, jednak trudno mówić o dialogu, gdy minister - jeszcze przed zaprezentowaniem kilka tygodni temu swoich pomysłów na rozwiązanie problemu - de facto oskarżył (wielokrotnie) Naczelną Izbę Lekarską o bezczynność i brak chęci do „oczyszczenia środowiska” (mimo że pierwsze zawiadomienie z resortu zdrowia ze wskazaniem nazwisk lekarzy wystawiających rekordowo dużo recept trafiło do samorządu dopiero w połowie kwietnia). Dialogu nie ułatwiają również zarzuty – kierowane pod adresem wszystkich organizacji lekarskich, protestujących przeciw ograniczeniom narzucanym przez ministra – o sprzyjanie „biznesowi receptowemu” czy uleganie lobbystom (OZZL zapowiedział, że jeśli minister zdrowia nie sprostuje i nie przeprosi, będzie na drodze sądowej bronić dobrego imienia lekarzy).

Samorząd lekarski zwraca uwagę, że niezależnie od toczących się postępowań w pionie odpowiedzialności zawodowej w sprawie lekarzy, którzy mogli naruszyć etykę zawodową wystawiając recepty bez dochowania należytej staranności w badaniu pacjenta, kwestię tzw. receptomatów należy rozwiązać systemowo, nie ograniczeniami narzucanymi na wszystkich lekarzy, a przez zmianę przepisów w taki sposób, by zagwarantować wysoką jakość opieki telemedycznej (czego limity wprowadzone przez ministerstwo nie są w stanie zapewnić). Bo brak standardów opieki telemedycznej jest problemem pierwotnym wobec fenomenu receptomatów. Z drugiej strony trudno nie zauważyć, że same receptomaty, które zaczęły powstawać tuż po wprowadzeniu e-recepty na początku 2020 roku, a przez pandemię ich rozkwit tylko przyspieszył, stały się (dla wielu osób) protezą dostępu do usług medycznych, których publiczny system nie jest w stanie zagwarantować, a w prywatnym systemie również jest trudno o terminową realizację usługi lub pojawia się bariera ekonomiczna. Istnienie tego rozwiązania, nie ma wątpliwości, ma znamiona patologii - ale bierze się ona, w dużym stopniu, z ułomności podstawowych systemów zabezpieczenia zdrowotnego.

Małgorzata Solecka