W Warszawie i Katowicach na poziomie prokuratur regionalnych powstały komórki ds. błędów medycznych. Takie same mają powstać w najbliższym czasie we wszystkich prokuraturach regionalnych – będą zajmować się przypadkami, w których pacjenci zmarli w wyniku błędów lekarzy lub personelu medycznego. Sprawy, które zakończyły się uszczerbkiem na zdrowiu, mają być rozpatrywane na niższym szczeblu, również przez prokuratorskie speczespoły. Całość będzie koordynowana z Prokuratury Krajowej.

 

Powołanie prokuratorskich „komórek medycznych” to efekt rozporządzenia wydanego w kwietniu przez Zbigniewa Ziobrę, ministra sprawiedliwości.

Skąd wziął się taki pomysł? Prokuratura Krajowa tłumaczy, że z wykonanej analizy postępowań prokuratorskich w sprawie błędów medycznych wynika, że do tej pory w większości z nich prokuratorzy popełnili mniejsze lub większe niedociągnięcia. Czasami miały one wpływ na rozstrzygnięcie, np. na decyzję o umorzeniu postępowania. Teraz ma być inaczej – prokuratorzy „medyczni” zostaną przeszkoleni i będą wiedzieć, w jaki sposób zadawać biegłym pytania, by uzyskiwać precyzyjne odpowiedzi.

Jest jednak jeszcze drugie dno „medycznych zespołów” w prokuraturze. Zbigniew Ziobro osobiście uważa się za pokrzywdzonego przez środowisko medyczne. Przez wiele lat walczył o uznanie winy lekarzy, których błąd miał doprowadzić do śmierci jego ojca.

Konstanty Radziwiłł, pytany przez dziennikarzy o stosunek do idei prokuratorskich zespołów medycznych, unika odpowiedzi. – Nie ma zwyczaju, by ministrowie komentowali wzajemnie swoje decyzje – mówi, podkreślając że prokuratorzy mają zajmować się przypadkami, w których nastąpiła ewidentna wina, wynikająca czy to z braku doświadczenia, wiedzy, niedbalstwa, innych okoliczności.

To, oczywiście, nie jest do końca prawda. Prokuratorzy będą zajmować się wszystkimi przypadkami – a w tych, o których mówi minister Radziwiłł, skierują do sądu akt oskarżenia. Po wielomiesięcznym, albo raczej wieloletnim, postępowaniu. Co oczywiście nadal nie oznacza, że przed sądem udowodnią winę lekarza, lekarzy.

 

Zbigniew Ziobro chce, by sprawy dotyczące błędów medycznych przestały być „zamiatane pod dywan”. – On naprawdę jest przekonany, że większość spraw zgłaszanych przez pacjentów już na etapie prokuratury jest „ukręcana”, że istnieje jakiś układ środowiska lekarskiego i prawniczego – mówi jeden z doświadczonych prokuratorów, dodając że nie można wykluczyć, iż w pojedynczych przypadkach mogło do tego dochodzić. – Przewlekłość spraw i rozstrzygnięcia nie po myśli pacjentów mają jednak inne przyczyny. W zdecydowanej większości przypadków nie można uznać winy lekarza, gdyż niepożądane zdarzenie medyczne ma wiele przyczyn, jest wynikiem splotu okoliczności. Jeśli na przykład dziecko i kobieta umierają przy porodzie, rodzina skarży szpital, a okazuje się, że na etapie ciąży były zaniedbania, brak badań diagnostycznych w dokumentacji ciąży, kobieta nie zgłaszała się do lekarza itd., postępowanie może trwać wiele miesięcy, ale prawdopodobieństwo, że wykaże winę personelu szpitala jest niewielkie – mówi mój rozmówca.

Czy lekarze powinni obawiać się specjalnych zespołów? Tak. I to zupełnie dosłownie – można się spodziewać nacisków ze strony Prokuratury Krajowej, by uzasadniły one potrzebę ich powołania. Można więc zakładać, że prokuratorzy będą nie tylko chętnie przyjmować zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa od czujących się pokrzywdzonymi pacjentów lub ich bliskich, ale też wyjątkowo skrupulatnie prowadzić dochodzenia w nowych i już badanych sprawach.

Zaangażowanie prokuratury byłoby godne pochwały, gdyby dotyczyło wyłącznie przypadków, w których z dużym prawdopodobieństwem można domniemywać winę lekarza czy innego pracownika medycznego. To jednak był i jest margines wszystkich zdarzeń niepożądanych. Czy prokuratorzy będą potrafili i chcieli oddzielić ziarno od plew? Można się obawiać, że nie starczy im ani wiedzy, ani doświadczenia, ani politycznej woli.

Małgorzata Solecka 

 

 

Możliwość komentowania została wyłączona.