Prof. Łukasz Szumowski złożył rezygnację, nowym ministrem zdrowia będzie dr Adam Niedzielski. Pierwszy, na dobrą sprawę, od dwudziestu lat nie-lekarz na tym stanowisku, choć jego atutem bez wątpienia jest doskonała znajomość systemu „od środka”.

Decyzja Łukasza Szumowskiego zaskoczyła nie tylko dziennikarzy, ale i polityków. Najlepiej świadczy o tym fakt, że premier dopiero trzy dni po rezygnacji Szumowskiego ogłosił nazwisko jego następcy. Dlaczego Łukasz Szumowski nie wstrzymał się do czasu zaplanowanej na jesień (prawdopodobnie przełom września i października) rekonstrukcji rządu? On sam tłumaczy się po pierwsze, ogromnym zmęczeniem, po drugie – tym, że odejście z rządu było zaplanowane już na początek tego roku, na przeszkodzie zaś stanęła pandemia. Jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że pośpiech może mieć związek z tym, że większość posłów nie zgodziła się na szybkie procedowanie projektu ustawy, zgłoszonego przez parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości o braku odpowiedzialności karnej osób, podejmującym decyzje w obszarze zwalczania pandemii Covid-19. Projekt rozszerza „bezkarność” decydentów w porównaniu z przepisem, uchwalonym na samym początku pandemii i w dodatku działa wstecz – ale jego uchwalenie wcale nie jest przesądzone.

Zaskakaujący wybór. Mendżer, nie lekarz, nie polityk

Wybór Adama Niedzielskiego był (jest) nie mniejszą niespodzianką. Jego nazwisko nie pojawiało się w rozmowach kuluarowych i dziennikarskich giełdach. Co więcej, wydawać się mogło, że wobec uchwalonej co dopiero pionizacji Narodowego Funduszu Zdrowia i wyzwań, jakie staną w związku z tym przed centralą, która de facto przejmuje większość kompetencji oddziałów, współautor tej koncepcji będzie realizował się w jej wdrażaniu.

Adam Niedzielski, co przyznają niemal wszyscy komentatorzy, jest optymalnym następcą Łukasza Szumowskiego. Ma doświadczenie menadżerskie. Zna system ochrony zdrowia. Nie jest lekarzem, ale dowiódł w ciągu tych kilku lat, że potrafi rozmawiać (i słuchać) racji pracowników medycznych. Brak wykształcenia medycznego może być wręcz atutem – Adam Niedzielski jest ceniony również przez środowiska pacjentów, bo w większym stopniu niż poprzednicy otwarł instytucję płatnika dla przeciętnego Kowalskiego. Następca Łukasza Szumowskiego cieszy się również zaufaniem premiera Mateusza Morawieckiego, co nie jest bez znaczenia w trudnym okresie pandemii.

Ale są i słabe punkty. Adam Niedzielski (zresztą podobnie jak poprzednik) nie ma ani własnego zaplecza politycznego, ani nie jest rozpoznawalny dla opinii publicznej. Interesującym eksperymentem będą w najbliższych miesiącach obserwacje notowań w rankingach zaufania do polityków (Niedzielski NIE JEST politykiem, ale obejmując funkcję rządową się będzie musiał się nim stać). Różnica między Szumowskim a Niedzielskim jest fundamentalna – ten pierwszy miał rok, jako minister zdrowia, na przygotowanie do odegrania swojej roli jako głównodowodzącego w walce z pandemią Covid-19. W pierwszych tygodniach i miesiącach minister zdrowia spisywał się zresztą z tego zadania znakomicie, ujawniając prawdziwą charyzmę. To niekoniecznie musi stać się udziałem Adama Niedzielskiego. Może się więc okazać, że w rządzie nie ma nikogo, kto będzie umiał wzbudzić takie zaufanie, jakie miał na wiosnę Łukasz Szumowski (premierowi będzie wyjątkowo trudno, zwłaszcza w kontekście odwołania epidemii między dwoma turami wyborów).

NFZ niewydolny podczas pandemii

Osobną kwestią jest ocena tego, jak NFZ radził sobie w czasie pierwszych miesięcy pandemii. Najostrzej ocenił to były prezes Funduszu, Andrzej Sośnierz. – NFZ wydawał się być całkowicie ogłuszony tą sytuacją – stwierdził w rozmowie z dziennikarzami. – NFZ doprowadził do tego, że służba zdrowia działała chaotycznie, zupełnie nie panował nad sytuacją, no i środki wydawane były czasem marnotrawnie – ocenił poseł Porozumienia, dodając jednak, że odpowiedzialność za ten stan rzeczy może nie obciążać Adama Niedzielskiego, a Łukasza Szumowskiego, który wydawał prezesowi Funduszu dyspozycje. – Ale jako instytucja NFZ nie sprawdził się w epidemii i wymaga zmian, o których mówię – nie centralizacji, a decentralizacji, bo scentralizowany NFZ był podczas pandemii zupełnie niewydolny – mówił dziennikarzom Sośnierz.

Nie brakuje jednak ocen pozytywnych, choć akurat najmniej – tych z czasu samej epidemii, gdzie największą zasługą (przypisywaną jednak przede wszystkim resortowi zdrowia, sprawczość samego Funduszu wydaje się problematyczna) płatnika jest utrzymanie stabilności finansowej (przynajmniej na względnym poziomie) placówek ochrony zdrowia. Już spojrzenie w przyszłość – na zasady rozliczania środków przekazanych w czasie pandemii – opatrzone jest wieloma znakami zapytania.

Najpowżniejsze wyzwanie? Zarządzanie sytuacją kryzysową 

Nie ma wątpliwości, że nowego ministra zdrowia czekają stare wyzwania. I o ile jeszcze rok temu można było mieć nadzieję (choć niepodpartą twardymi dowodami), że w ciągu kilku najbliższych lat uda się wypracować nowe rozwiązania systemowe, czyli rozpocząć większą, całością reformę ochrony zdrowia, o tyle w tej chwili zadania, jakie rzeczywistość stawia przed ministrem zdrowia, wydają się koncentrować „tylko” wokół zarządzania sytuacją kryzysową. Paradoksalnie jednak – każdy manager z dyplomem MBA powie, że kryzys to najlepszy czas na podejmowanie strategicznych decyzji i restrukturyzację organizacji. Skoro na czele resortu zdrowia stanął ekonomista, być może szanse na nowe rozwiązania w ochronie zdrowia mimo pandemii (albo dzięki pandemii) wzrosły.

Przykłady nasuwają się same: ograniczenie sektora szpitalnego na rzecz ambulatoryjnego wydaje się koniecznością. – Musimy utrzymywać pacjentów z dala od szpitali, które są potencjalnym ogniskiem zakażenia, a jednocześnie ich normalnie leczyć – mówią lekarze, postulując szybkie przesuwanie wszystkich możliwych świadczeń ze szpitali do ambulatoriów, ewentualnie hospitalizacji jednodniowych. Na pierwszy ogień powinna iść diagnostyka. Powinna, ale nie wszędzie się tak dzieje – w części szpitali (również specjalistycznych, wysokospecjalistycznych) widać duży opór. Dlaczego? Dyrektorzy boją się podejmować takich decyzji, bo nie ma zielonego światła od NFZ – czyli deklaracji, że za te same świadczenia udzielone w trybie ambulatoryjnym, zapłaci nie mniej niż za te połączone z hospitalizacją (przykłady z innych krajów pokazują, że zmiana struktury udzielania świadczeń zawsze jest poprzedzona takim ruchem płatnika).

Kolejną okolicznością wynikającą z pandemii, która mogłaby przynieść rozwiązania systemowe, są ograniczenia w łączeniu miejsc pracy. Wydaje się jednak, że po kilku tygodniach markowanego „niełączenia” (markowanego, bo obejmującego jedynie część pracowników niektórych szpitali), resort zdrowia zderzył się z rzeczywistością: ani nie mamy kadr, ani nie mamy pieniędzy na takie rozwiązanie. Mielibyśmy większe możliwości, gdyby zmienić strukturę udzielanych świadczeń (patrz wyżej).

Pewną szansą jest sieć szpitali, a konkretnie – zakończenie, w połowie przyszłego roku, pierwszej jej „edycji”. To, jak będzie wyglądać system zabezpieczenia szpitalnego od połowy 2021 roku, wydaje się w tej chwili kwestią nieprzesądzoną. To, co jeszcze kilkanaście miesięcy temu było niemożliwe – czyli przesunięcie świadczeń szpitalnych z pierwszego poziomu zabezpieczenia o poziom lub dwa wyżej, jest, przynajmniej w teorii, jedynym logicznym posunięciem. Problem polega na tym, że logika w ochronie zdrowia jest, a przynajmniej do tej pory była, ostatnim czynnikiem przesądzającym o podejmowanych decyzjach. Być może teraz, gdy stery objął ekonomista, coś w tej materii się zmieni.

Oczywiście, o ile pozwolą na to tzw. czynniki polityczne. Tu zaś – wszystkie opcje są na stole. Zarówno ta, że Adam Niedzielski uzyska silne wsparcie silnego (mocą poparcia Jarosława Kaczyńskiego) premiera, jak i ta, że dobrze się rozumiejący Morawiecki z Niedzielskim będą musieli ustąpić pola tzw. partyjnym dołom, niechętnym radykalnym zmianom, czyli – wygaszaniu szpitalnej działalności w dużej części szpitali powiatowych. Bo o zamykaniu, fizycznym, szpitali nikt w tej chwili (i pewnie jeszcze długo nie) mówić nie zamierza. Logika ma swoje granice.  

Małgorzata Solecka

Fot. mz.gov.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.