Od czasu do czasu w portalach medycznych lub prasie branżowej pojawiają się felietony i wywiady mówiące o tym, jak to jest być Matką Lekarką. Zdecydowanie rzadziej lub wręcz w ogóle poruszany jest równie ciekawy temat, jakim jest bycie w związku z Matką Lekarką. O blaskach i cieniach dzielenia życia z lekarkami opowie nam sześciu Mężów Matek Lekarek. Trzech z nich jest lekarzami, dwóch pracuje poza branżą medyczną, a jeden mimo medycznego wykształcenia zdecydował się pracować w branży IT.

Jakie są zalety bycia w związku z Matką Lekarką?
Paweł, neurolog: Matki Lekarki są świadome zagrożeń zdrowotnych i dzięki temu dbają o zdrowie innych członków rodziny, np. o zdrowie męża, nakłaniając go do zdrowych nawyków i regularnej aktywności fizycznej. Zazwyczaj też bardziej od swoich medycznych mężów uważały na zajęciach
z pediatrii i lepiej sobie od nich radzą, gdy dziecko budzi się w środku nocy z gorączką.

Samuel, ratownik medyczny pracujący w branży IT:
Dużą zaletą jest łatwy dostęp do darmowych porad medycznych oraz możliwość otrzymania recepty bez konieczności udania się do zatłoczonej przychodni. Dodatkowym plusem jest to, że żona jest oczytaną osobą.

Paweł, chirurg: Zna wszystkie nazwy leków, wie, jakie i kiedy przyjmować, a jakby co, to zaopatrzy ranę i wyreanimuje. To cechy, które chirurg z tendencją do pracoholizmu szczególnie docenia w miarę postępu wieku i przyrostu masy ciała. A w rzeczywistości, to jak patrzę na życie swoje i kolegów nie-lekarzy, to zdecydowanie życie z Matką Lekarką nie należy do nudnych. To ciągły rollercoaster emocji i doznań. Zawsze znajdzie się powód do dyskusji, wymiany doświadczeń, wysłuchania jakiejś ciekawej opowieści, a czasami po prostu do pogadania z kimś mądrym.

Adam, trener siatkówki: Ogromną zaletą jest darmowy, całodobowy i nieograniczony dostęp do wiedzy medycznej!

Bartosz, neurolog: Jako lekarz klinicysta, naukowiec, mogę z pełną świadomością zwrócić uwagę na przeogromną wagę okazywania zrozumienia tego, z czym się mierzymy (my, wszyscy lekarze) - że nie zawsze jestem w stanie wyjść z pracy o „planowej” godzinie, że czasami muszę wziąć dodatkowy dyżur, że nie ma mnie w domu cztery-pięć nocy w miesiącu, a następnego dnia nierzadko jestem do niczego. Wsparcie jest ważne. Lekarz zrozumie lekarza. Często prowadzimy ciekawe rozmowy na tematy medyczne - warto wymienić się od czasu do czasu spostrzeżeniami z naszych „własnych działek”, a także wykonać „telefon do przyjaciela” - z zapytaniem o kwestie medyczne spoza własnej specjalności. Inną sprawą jest znajomość medycyny pediatrycznej! Nawet, jeśli żona nie ma medycznie nic wspólnego z dziećmi, to jednak w zakresie „diagnozowania” naszego własnego synka nie zajechalibyśmy daleko, gdybyśmy bazowali na tym, co ja pamiętam ze studiów.

Jerzy, pilot: Poza posiadaniem najlepszego przyjaciela i osoby, która rozumie mnie w każdej sytuacji, mam w pakiecie perfekcyjną opiekę medyczną całej rodziny.

Z jakimi trudnościami musi się mierzyć Mąż Matki Lekarki?
Paweł, neurolog: Największą trudnością jest to, że Matka Lekarka nie zawsze jest w domu - zamiast tego spędza noc na dyżurze albo popołudnie w poradni. Ponadto jest zazwyczaj bardzo ambitną osobą, która stara się być perfekcyjna w każdej dziedzinie: pracy, rodzicielstwie, prowadzeniu domu itd.
Pogoń za ideałem bywa bardzo stresująca, a swój stres Matka Lekarka często odreagowuje w domu.

Samuel: Trudna jest świadomość, że nie wszystkie święta spędzi się w komplecie. Niedogodnością jest również to, że dyżury tak naprawdę ustawiają grafik dwóm osobom.
Adam: Jako mąż Matki Lekarki muszę się mierzyć z tym, że żona wiecznie siedzi w książkach i stale brakuje jej czasu.
Bartosz: Matki Lekarki też dyżurują, też ciężko pracują na odcinku (czy to na oddziale, czy w poradni, czy na oddziale ratunkowym), też wychodzą późno z pracy, bo „ich” pacjent pogorszył się tuż przed końcem pracy i trzeba było przy nim zostać w momencie krytycznym. Nie ukrywam, że większość
spraw domowych, administracyjnych, obowiązków dnia codziennego spoczywa na żonie. To ona dba, aby całość naszego życia jakoś funkcjonowała. Jeśli dziadkowie są daleko, a u nas tak jest, to ten ogromny wysiłek żony odbija się na jej samopoczuciu - zwiększa się poziom codziennego stresu i żyje się trudniej. Gdy widziałem, jak żona przygotowuje się do egzaminu specjalizacyjnego, w międzyczasie „ogarniając” wszystko inne (z moją niewielką pomocą), wiele razy powtarzałem, że to ponad siły i że tylko kobieta jest w stanie tak się zorganizować, aby i dziecko, i mąż, i dom, i wszystko inne
było „załatwione”, a do tego egzamin zdany.

Jerzy: Pomimo tego, że wystrój naszego domu nie przypomina przychodni, to żona czasem zapomina, że nie wyszła już z pracy. 

Jakimi matkami są Matki Lekarki?
Paweł, neurolog: To trudne pytanie. Matki Lekarki mogą być zarówno dobrymi, jak i złymi matkami, podobnie jak przedstawicielki innych profesji.

Samuel: Są takie same jak inne matki z tą różnicą, że mają trochę większą wiedzę medyczną.

Paweł, chirurg: Matki Lekarki są matkami zaangażowanymi - to pierwsze słowo, które mi przyszło na myśl. Jednocześnie żyją pod dużą presją społeczną wynikającą z łączenia dwóch trudnych życiowych ról. Mają duże ambicje i poczucie obowiązku, nawołujące do dawania z siebie zdecydowanie więcej niż przeciętny członek społeczności. Są chętne do szukania i udzielania pomocy, kiedy tylko jej potrzeba.

Adam: Są ambitne i oczekują od siebie (zbyt) wiele.

Bartosz: Zaangażowanymi, troskliwymi, obciążonymi pracą zawodową i domową ponad własne możliwości, a jednocześnie dbającymi o wiele rzeczy wokół; interesującymi się, umiejącymi pomagać również innym.

Jerzy: Biorąc pod uwagę liczbę obowiązków rodzinnych i zawodowych, są albo perfekcyjnie zorganizowane, albo posiadają zdolność do zaginania czasoprzestrzeni.

Czy według Ciebie łatwo jest łączyć funkcję matki i lekarki?
Paweł, neurolog: Nie, uważam, że jest to trudne ze względu na dyżury, dodatkową pracę w poradni itd. Z moich obserwacji wynika, że Matka Lekarka jest nieustannie rozdarta między pracą a domem - gdy jest na dyżurze, płacze, bo nie ma jej przy dziecku. Z kolei kiedy jest w domu, przeżywa to,
że nie ma tak dużo czasu na dokształcanie się jak jej bezdzietne koleżanki i koledzy.

Samuel: Nie, według mnie jest to bardzo trudne ze względu na to, jak wygląda system medyczny w Polsce: dyżury, stres, dużo nauki.

Paweł, chirurg: Mężczyźnie trudno odpowiedzieć na tak zadane pytanie, gdyż duża część z nas pewnie nie podołałaby tej funkcji. Nie bez powodu natura nie zaryzykowała oddawania nam umiejętności realizacji programu podtrzymania ludzkości. Ale tak zupełnie poważnie mówiąc, to widzę jak
ciężkie potrafi to być. Zwłaszcza jeśli droga zawodowa prowadzi przez wyboiste drogi szpitalnego obowiązku dyżurowania, realizacji ambicji przełożonych czy też społecznych oczekiwań ciągłego łatania wadliwego systemu organizacji ochrony zdrowia. Tym bardziej, jeśli po równoległym pasie idzie partner, któremu choć z pewnością łatwiej będzie zrozumieć niedogodności z tego wynikające, to jednak nie zawsze będzie on w stanie właściwie tę wiedzę zagospodarować. Ale będąc przez tę krótką chwilę głosem własnego gatunku, pragnę zaznaczyć, że nie są to działania celowe, złośliwe czy wynikające z niechęci. My wbrew pozorom zostaliśmy Mężami Matek Lekarek z własnej woli i też się w tej funkcji odnajdujemy, tyle że na własny sposób.

Adam: Myślę, że tak jak każdej matce jest ciężko połączyć pracę z macierzyństwem.

Bartosz: Właściwie to już na to pytanie odpowiedziałem powyżej - szalenie trudno. Lekarz to zawód specyficzny, grupuje ludzi, którzy od małego (pewnie są wyjątki) świetnie się uczyli, zawsze byli w czołówce, są ambitnymi perfekcjonistami, stale chcącymi się dokształcać. Dołóżmy do tego chęć wychowywania dziecka na 101%, aby wszystko było od a do z, tak jak piszą w podręcznikach - kreatywne spędzanie czasu, różnorodność, spacery, jak najmniej telewizji i komputera. To może być ponad siły, nawet Matki Lekarki.

Jerzy: W żadnym wypadku nie jest to proste, ale niektóre specjalizacje pozwalają na łatwiejsze łączenie tych funkcji. Moja żona wybrała specjalizację z medycyny rodzinnej, również biorąc pod uwagę potrzeby naszej rodziny.

Z jakimi dylematami mierzą się Matki Lekarki?
Paweł, neurolog: Pierwszym dylematem, z którym musi się zmierzyć lekarka, jeszcze zanim zostanie matką, jest wybranie odpowiedniego czasu na zajście w ciążę. Na stażu? W trakcie rezydentury? A może dopiero jako specjalistka? Dla wielu lekarek ze względu na niesprzyjające warunki pracy
(ryzyko infekcji, ekspozycja na gazy anestetyczne itd.) ciąża, a następnie macierzyństwo wiążą się z rezygnacją z pracy zawodowej na ponad rok.
A kiedy lekarka już zostanie matką, staje się rozdarta między byciem dobrym rodzicem a dobrą pracownicą. Czy poświęcić życie zawodowe, czy rodzinę? Czy pójść na kolejny dyżur, czy odebrać dziecko z balu przebierańców?

Samuel: Kariera czy rodzina? Wydaje mi się, że praca lekarza pochłania ilość czasu znacznie przewyższającą jeden etat, co jednak nie ma odzwierciedlenia w pensji. Dodatkowo nie ma gwarancji awansu (trzeba zdać egzaminy itp.).

Paweł, chirurg: Wydaje mi się, że dużo dylematów, a przez to pewnych nieporozumień, może wynikać z tego, w jaki sposób powinna zostać ustawiona granica między życiem osobistym a zawodowym. Gdzie przebiega ta cienka linia rozdzielająca własne ambicje, chęć rozwoju osobistego, które
są naturalną składową bycia lekarzem czy lekarką, z chęcią rozwoju i kształtowania rodziny. I w tym miejscu jest rola dla nas, Mężów Matek Lekarek, żeby pomóc te zasady wypracować i wspierać w ich realizacji.

Adam: Czy więcej pracować, czy bardziej postawić na życie rodzinne?

Bartosz: Myślę, że jednym z najważniejszych dylematów jest - rozwój kariery czy „rozwój” rodziny. Rezygnacja z planów zawodowych, może kolejnej specjalizacji, doktoratu, pracy w klinikach / na dużych oddziałach (gdzie po prostu trzeba, mniej lub więcej, ale jednak dyżurować) na rzecz
opieki, wychowania, spędzania czasu z dzieckiem, zwłaszcza tym najmniejszym. Strasznie to stereotypowe, ale moje osobiste obserwacje są właśnie takie - mimo że Ojcowie Lekarze też się starają, to jednak główny ciężar opieki spoczywał i spoczywa na Matce Lekarce; dziecko potrzebuje
przede wszystkim uwagi, bycia obok. Nic mu tego nie zastąpi. Dwoje lekarzy rozwijających się klinicznie i naukowo - bardzo trudna sytuacja.

Czego chciałbyś życzyć Matkom Lekarkom?
Paweł, neurolog: Życzę Matkom Lekarkom, aby mężowie lekarze i nie-lekarze doceniali je za to, że starają się łączyć tradycyjne role kobiece z karierą zawodową w tym trudnym i odpowiedzialnym zawodzie.

Samuel: Aby wiedziały, że to, co robią, jest MEGA. Podziwiam, ile serca i energii mają na wszystko. Życzę im również tego, aby system się poprawił i aby społeczeństwo doceniło je zarówno jako matki, jak i jako kobiety czy lekarki.

Paweł, chirurg: Z pewnością wytrwałości i cierpliwości w realizacji wszystkiego tego, co wielokierunkowo atakuje i zmusza do działania. Zadowolenia z sukcesów, nawet tych drobnych, bo to ich suma składa się na to, jak ważnymi osobami są. No i żeby każdy Mąż Matki Lekarki był przynajmniej
w połowie taki wspaniały jak opowiada o nim teściowa. 

Adam: Zadowolenia z siebie i czasu wolnego oraz mniej uciążliwych pacjentów.

Bartosz: Chciałbym życzyć wszystkim Matkom Lekarkom przede wszystkim dużo, dużo sił, spokoju, wiary w lepsze jutro. No i wsparcia ze strony Ojców!

Jerzy: Samych sukcesów w życiu prywatnym i zawodowym. A przede wszystkim radości i satysfakcji z odgrywania obu tych ról - zarówno matek, jak i lekarek.
 Zebrała: Joanna Namiotko-Łowiec

Możliwość komentowania została wyłączona.