-Słucham przedstawicieli okręgowych izb lekarskich, Naczelnej Izby Lekarskiej – mówią jednoznacznie, że już nie chcą i nie postulują zwiększenia wynagrodzeń lekarzy, że nie taki jest cel ich działań – mówił w Sejmie, podczas dyskusji nad obywatelskimi projektami ustaw zdrowotnych, wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski. Wypowiedź wzburzyła środowisko lekarskie, i…
I okazała się, jak wyjaśniło Ministerstwo Zdrowia, „skrótem myślowym”. Wiceminister miał bowiem na myśli m.in. wypowiedź prezesa ORL w Warszawie, jednego z liderów protestu rezydentów z jesieni 2017 roku, Łukasza Jankowskiego, który w połowie stycznia w mediach mówił m.in.: „Ruch jeżeli chodzi o wynagrodzenie specjalistów, wynagrodzenia rezydentów, tzw. bony lojalnościowe, czyli zachęty dla lekarzy do zostawania w Polsce, to rzeczywiście się stało. (…) Sytuacja finansowa młodych lekarzy poprawiła się po porozumieniu. Trzeba oddać sprawiedliwość, że „bon patriotyczny” spełnia swoje zadanie, jest pewną zachętą.”
Bardzo trudno w tej wypowiedzi znaleźć zadowolenie z poziomu podwyżek, jest natomiast konstatacja stanu faktycznego – że podwyżki (jakieś) lekarze otrzymali. Na pewno nie ma natomiast tego, co wyczytał (usłyszał) wiceminister Gadomski – że lekarze „mówią jednoznacznie, że już nie chcą i nie postulują zwiększenia wynagrodzeń”. Chcą i postulują, czemu dają wyraz choćby podczas prac nad projektem ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, podczas których zaproponowane przez samorząd lekarski poprawki w sprawie wysokości wynagrodzeń zostały przez większość posłów odrzucone – jako niezgodne ze stanowiskiem rządu.
Kwestia wynagrodzeń lekarzy (choć nie tylko) wróci w Sejmie podczas prac nad obywatelskimi projektami ustaw – o warunkach pracy w ochronie zdrowia oraz o zwiększeniu minimalnych nakładów na zdrowie do poziomu 6,8 proc. PKB, obydwa projekty zostały złożone w Sejmie w poprzedniej kadencji, jednak parlament nie zakończył nad nimi pracy, dlatego musiały „wrócić do gry” po wyborach. Podczas dyskusji na posiedzeniu plenarnym zaskoczenia nie było: przedstawiciele rządu twierdzili, że zarówno wzrost płac jak i wzrost nakładów już się dokonuje, opozycja – polemizując z tymi twierdzeniami – niemal w całości projekty poparła, posłowie Prawa i Sprawiedliwości skupili się na akcentowaniu, że wszystkie lub niemal wszystkie postulaty zawarte w projektach obywatelskich zostały lub w najbliższym czasie zostaną spełnione, jednak ostatecznie zagłosowali za skierowaniem projektów do dalszych prac w Komisji Zdrowia.
Ciąg dalszy jest równie łatwy do przewidzenia: Komisja Zdrowia wypracuje zarekomenduje Sejmowi odrzucenie projektów w drugim czytaniu, gdyż – przede wszystkim na skutek upływu czasu – ich treść się zdezaktualizowała (ta argumentacja mocno wybrzmiała już podczas pierwszego czytania). I jest więcej niż prawdopodobne, że Sejm taką właśnie decyzję podejmie.
Oczywiście, temat wzrostu nakładów i wzrostu płac tym samym nie ulegnie wyczerpaniu. Na pierwsze czytanie w Sejmie czekają już dwa poselskie projekty ustaw dotyczące zwiększenia publicznych wydatków na zdrowie (złożone przez kluby Lewicy i PSL-Kukiz’15). Ministerstwo Zdrowia zaś zapowiada nowelizację (kolejną) ustawy o minimalnym wynagrodzeniu pracowników wykonujących zawody medyczne. Wszystko jednak wskazuje, że lekarzy zmiany w tej ustawie – przynajmniej zgodnie z zapowiedziami resortu zdrowia – mają dotyczyć najmniej. W przeciwieństwie do (bardzo) wstępnych zapowiedzi ministra zdrowia dotyczących wprowadzenia maksymalnego poziomu wynagrodzeń w poszczególnych kategoriach zawodowych w podmiotach świadczących opiekę zdrowotną w ramach kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Małgorzata Solecka