Ustawa o jakości miała być uchwalona w styczniu, miała być uchwalona w lutym - ale prace w Sejmie się przeciągnęły, by następnie utknąć. Po spektakularnej przegranej w Komisji Zdrowia, która odrzuciła sprawozdanie podkomisji jednym głosem prezydium Sejmu zdecydowało o zdjęciu z porządku obrad drugiego czytania projektu. Ministerstwo Zdrowia mówi o potknięciu, w kuluarach można usłyszeć, że do tego projektu nikt ważny w PiS nie ma serca. Czy w tej sytuacji szanse ma przedstawiony przez samorząd projekt ustawy o bezpieczeństwie leczenia?

Ustawa o jakości dla ministra zdrowia Adama Niedzielskiego jest - z niewielką tylko przesadą mówiąc - niczym perła w koronie. Przedstawiając ją w Sejmie w styczniu mówił o „domykaniu zmian w systemie ochrony zdrowia”, o zmianie, nomen omen jakościowej, jaką ustawa zagwarantuje - przede wszystkim pacjentom, których stawia w centrum systemu. Problemem jest jednak to, że projekt, procedowany w rządzie przez dobrych kilkanaście miesięcy, trafił do Sejmu w formie tak mocno niedopracowanej, że również klub PiS, przyzwyczajony do uchwalania ustaw w trybie „jednoposiedzeniowym” zdecydował się tym razem na powołanie podkomisji nadzwyczajnej. W skład której, co warto zauważyć, nie wszedł żaden z pisowskich „tuzów” zdrowotnych. Pracami podkomisji miała kierować posłanka Elżbieta Płonka, ale z przyczyn osobistych tuż przed właściwym posiedzeniem przekazała to zadanie (oczywiście za zgodą posłów) klubowej koleżance, Dominice Chorosińskiej, aktorce.

Ustawa o jakości kiepskiej jakości 

Pracom podkomisji nie można nic zarzucić, może poza tym, że merytoryczna dyskusja kończyła się głosowaniami, które opozycja jedno po drugim przegrywała, w związku z czym przepadły niemal wszystkie merytoryczne poprawki, w tym te zmierzające do poprawienia - o ile to w ogóle możliwe - zaprojektowanego w ustawie systemu fault-fault, zgodnie z którym na „łaskę” w postaci możliwości nadzwyczajnego złagodzenia kary za popełniony błąd medyczny mogliby liczyć tylko ci, którzy jako pierwsi go zgłoszą - oczywiście pod nazwiskiem, wskazując komplet osób, które również współuczestniczyły w niepożądanym zdarzeniu medycznym. Jednocześnie warto też zauważyć, że do owego niezwykle dopracowanego, wycyzelowanego w szczegółach, przepracowywanego przez rządowych prawników projektu (wszystkie określenia pochodzą z wypowiedzi wysokich urzędników Ministerstwa Zdrowia), już na wstępie sejmowi legislatorzy zgłosili potężny blok poprawek redakcyjnych, uściślających od strony legislacyjnych - które posłowie głosowali hurtem. Jakość i jeszcze raz - jakość.

Już podczas obrad Komisji Zdrowia opozycja zapowiedziała głosowanie za odrzuceniem projektu w całości, przede wszystkim ze względu na fakt, że w ocenie posłów system oparty na donosicielstwie przekreśla w praktyce sens ustawy o jakości i na pewno nie będzie wzmacniał bezpieczeństwa pacjenta w systemie. Bezpieczeństwo bowiem powinno być oparte na budowaniu rejestrów działań niepożądanych, ich analizie i wyciąganiu wniosków, które pomogłyby zapobiegać błędom w przyszłości. System oparty na karaniu (Rzecznik Praw Pacjenta przyznał zresztą w trakcie posiedzenia Komisji Zdrowia wprost, że jest to element polityki karnej, za którą odpowiada Ministerstwo Sprawiedliwości) profesjonalistów medycznych, którzy skupiają się - a w każdym razie powinni móc się skupiać - na leczeniu i pomocy pacjentom a nie analizowaniu, czy ich decyzje nie przysporzą im problemów prawnych to kierunek dokładnie przeciwny do pożądanego i deklarowanego. - Tymi zapisami wywracacie sens ustawy - podkreślali w dyskusji posłowie Lewicy i Koalicji Obywatelskiej. Również samorząd lekarski, i to już od miesięcy, alarmował, że ustawa o jakości w formule forsowanej przez rząd nie spełni pokładanych w niej nadziei.

Naczelna Rada Lekarska z projektem ustawy o bezpieczeństwie leczenia

Ponieważ jednak - nie wiadomo co prawda jeszcze na jak długo - prace nad projektem się zatrzymały (jest jednak za wcześnie by mówić, że ustawa utknęła na dobre), Naczelna Rada Lekarska przystąpiła do ofensywy, w pierwszej połowie lutego prezentując własny, przygotowywany od kilku miesięcy, projekt ustawy o bezpieczeństwie leczenia. - Z uwagi na zawieszenie prac parlamentu nad tzw. ustawą o jakości, która była niekompletna, do której strona społeczna wniosła szereg kluczowych dla bezpieczeństwa leczenia uwag, po ich odrzuceniu wychodzimy z propozycją własnego projektu - mówił prezes NRL Łukasz Jankowski podczas konferencji prasowej, na której zaprezentowano gotowy projekt ustawy.

Prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie Piotr Pawliszak, który przewodniczył pracom, podkreślał że projekt, liczący w sumie 62 artykuły jest oparty na trzech zasadniczych filarach.

- Kluczowym jest system rejestrowania zdarzeń niepożądanych. My kładziemy większy nacisk na jakość, na analizę, wydawanie rekomendacji bezpieczeństwa i zasięganie głosu eksperckiego - stwierdził Pawliszak, nawiązując do tego, że również w projekcie rządowym mowa jest o rejestrowaniu zdarzeń niepożądanych. Już w Komisji Zdrowia pojawiały się wątpliwości, na jakich zasadach dane gromadzone w takim rejestrze - o ile, w ogóle się pojawią, co w sytuacji braku gwarancji bezpieczeństwa prawnego nie jest pewne - będą analizowane.

Gwarancją zgłaszania ma być „odczepienie” zgłoszenia zdarzenia niepożądanego od odpowiedzialności karnej, o ile nie zostało zatajone. Bo, zdaniem lekarzy, nawet 90 proc. zdarzeń niepożądanych nie jest wynikiem błędu konkretnego człowieka lecz wynika z błędów systemu (lub jest wynikiem splotu wielu okoliczności, a działanie końcowego ogniwa ten splot dopełnia).

Drugi filar projektu to fundusz kompensacyjny i trzy kluczowe zapisy:

- coroczna waloryzacja świadczeń (projekt rządowy w wersji przewidywał waloryzację co pięć lat, na etapie prac w podkomisji udało się przyjąć poprawkę o corocznej waloryzacji),

- wprowadzenie funkcji koordynatora leczenia poważnych następstw zdrowotnych, co jest zgodne z postulatami przynajmniej części środowiska pacjentów, którzy już od dłuższego czasu akcentują, że z punktu widzenia pacjenta, który odniósł szkodę w trakcie procesu leczenia, niejednokrotnie ważniejsze niż samo świadczenie finansowe są gwarancje, że otrzyma on realną pomoc w naprawieniu – o ile i na ile to możliwe – poniesionej szkody, że nie będzie skazany na tułaczkę po systemie, otrzyma priorytetowy dostęp do świadczeń „rekompensacyjnych” etc.

- partycypacja finansowa podmiotów wykonujących działalność leczniczą w finansowaniu tego systemu.

- Ostatnim elementem są zmiany, jeśli chodzi o Kodeks karny, czyli ograniczenie odpowiedzialności karnej do ewidentnych sytuacji, rażącego niezachowania należytej ostrożności, na przykład przez brak nadzoru. To sytuacja, w której na sali operacyjnej leży znieczulony pacjent, lekarz wychodzi z Sali operacyjnej, dochodzi do zdarzenia niepożądanego – podawał przykład prezes ORL w Warszawie.

Projekt ustawy został opublikowany na stronie Naczelnej Izby Lekarskiej i przekazany do szerokich społecznych konsultacji, również do klubów parlamentarnych.

Czy zostanie wzięty pod uwagę w ewentualnych dalszych pracach? Realizm nakazuje wątpić, bo - jak komentował wydarzenia wokół rządowego projektu ustawy szef lekarskiego samorządu „polityka przeżarła ochronę zdrowia”. Co ciekawe, podobne spostrzeżenia ma minister zdrowia Adam Niedzielski, który w obszernym wywiadzie, opublikowanym w połowie lutego na portalu rynekzdrowia.pl z jednej strony ubolewał nad „parlamentarnym potknięciem”, które - w jego ocenie - było rezultatem wysokiej absencji posłów PiS podczas posiedzenia, z drugiej przekonywał, że prace nad projektem ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta dowodzą braku możliwości „merytorycznej dyskusji” w Sejmie (co w kontekście tego, jak owa „merytoryczna dyskusja” przebiegała na etapie prac w podkomisji i Komisji Zdrowia nabiera dodatkowych znaczeń).

Niezależnie od tego, jak potoczą się losy projektu rządowego i od tego, czy projekt samorządowy w tej kadencji w ogóle zostanie zauważony na płaszczyźnie parlamentarnej, ważne, że został przygotowany i przedstawiony - gdy napłyną do niego uwagi, może stać się punktem wyjścia do przygotowania rozwiązań w kolejnej kadencji parlamentu.

Małgorzata Solecka 

Możliwość komentowania została wyłączona.