W marcu 2019 roku NFZ podzieli między oddziały wojewódzkie 1,8 mld zł, które w grudniu budżet państwa przekazał do funduszu rezerwowego płatnika. Na początku marca informację o zasadach podziału tych pieniędzy mają nadzieję usłyszeć od ministra zdrowia i prezesa NFZ partnerzy społeczni – przedstawiciele związków zawodowych i organizacji pracodawców. Na razie wiadomo jedynie, że te pieniądze nie pozwolą na dopięcie budżetów oddziałów. Koszty nadal będą przewyższać zaplanowane przychody.

W ostatnich tygodniach tematem numer jeden w ochronie zdrowia – jak zresztą zwykle – były i są pieniądze. Zarówno tegoroczny, napięty budżet Narodowego Funduszu Zdrowia – jak i spodziewana wielkość nakładów na zdrowie w najbliższych latach budzą wiele emocji. Przede wszystkim negatywnych, bo ujawniają się konsekwencje zapisów tzw. ustawy 6 proc. PKB na zdrowie, zgodnie z którymi relacja wydatków na zdrowie w roku bieżącym jest odnoszona do PKB sprzed dwóch lat. W roku 2019 – do roku 2017. Ten księgowy zabieg pozwala wykazać wzrost finansowania w relacji do PKB zgodny z zapisami ustawy (osiągnięcie minimum nie stanowi problemu), gorzej natomiast z realnym wskaźnikiem. Andrzej Mądrala, wiceprezydent Pracodawców RP alarmował w szeroko komentowanym tekście opublikowanym w lutym na łamach „Rzeczpospolitej”, że jeśli wysokość wydatków na ochronę zdrowia w roku 2018 (91,5 mld zł), odniesiemy do PKB z 2018 r. (danych jeszcze oczywiście nie ma, zostaną opublikowane w maju, na razie są jedynie szacunki) okaże się, że osiągnęły one rekordowo niski poziom – 4,35 proc. PKB. Tymczasem rząd twardo obstaje, że ustawa została wypełniona nawet z nawiązką – bo odnosi poziom wydatków z 2018 roku do PKB z roku 2016.

Problem w tym, że nie chodzi wyłącznie o spory teoretyczne czy metodologiczne. Przyjęty model „dochodzenia do 6 proc. PKB na zdrowie” determinuje poważne oszczędności na wydatkach na ochronę zdrowia i przede wszystkim – ochronę budżetu państwa przed wydatkami na zdrowie. Przynajmniej w najbliższych dwóch latach, gdy założony poziom finansowania oscyluje wokół 5 proc. PKB, wzrost finansowania będzie praktycznie pokrywany z naturalnego wzrostu składki a zaangażowanie budżetu państwa w finansowanie ochrony zdrowia się nie zmieni. Potwierdzeniem tego jest przekaz płynący z konwencji Prawa i Sprawiedliwości (24 lutego) podczas której w ogóle nie wspomniano o ochronie zdrowia, złożono zaś kilka obietnic wyborczych, których koszt w 2019 roku wyniesie zapewne około 20 mld zł (przede wszystkim 500+ na każde dziecko, „trzynastka” dla emerytów, a być może również rencistów).

Tymczasem sytuacja finansowa NFZ jest więcej niż napięta. W kuluarach mówi się o deficycie (różnicy między wynikającymi z przepisów, zobowiązaniami a zaplanowanymi przychodami) sięgającym 6-7 mld zł. To realne szacunki – tylko w Mazowieckim OW NFZ brakuje ok. 840 mln zł. Ten deficyt tylko częściowo zostanie zmniejszony w marcu, bo minister zdrowia zdążył już złożyć kolejne obietnice, dotyczące wzrostu wycen, przede wszystkim z myślą o szpitalach powiatowych. Oddziały Funduszu będą musiały więc czekać na zmiany planu finansowego, które zapewne nastąpią – jak zwykle – latem i jesienią. Nic bowiem nie wskazuje, żeby w tym roku spływ składki nie był, wzorem lat ubiegłych, większy od zaplanowanego. W 2018 roku dodatkowo do Funduszu wpłynął niecały miliard złotych – jak widać, również ten nieplanowany, choć zakładany (pozorny paradoks) przychód nie rozwiąże problemu, który ma podłoże systemowe i powinien być rozwiązany systemowo. Realnie, a nie dzięki księgowym sztuczkom.

Małgorzata Solecka  

 

Możliwość komentowania została wyłączona.