4 maja 2017 r. weszła w życie ustawa z dnia 23 marca 2017 r. o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Na jej podstawie utworzona została tzw. „sieć szpitali”, która zdaniem obecnego rządu, ma stanowić remedium na kulejący system opieki zdrowotnej. Regulacje te od samego początku wzbudzają wiele kontrowersji wśród polityków, lekarzy i pacjentów. Co ta zmiana oznacza dla całego systemu opieki zdrowia?

Zasadnicza zmiana to stworzenie sieci szpitali. Weszły do niej te placówki, które co najmniej od dwóch lat posiadają umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia oraz te, w których działa izba przyjęć lub szpitalny oddział ratunkowy. W praktyce wymóg ten może oznaczać, że podmioty komercyjne posiadające umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia na określone świadczenia szpitalne nie mają szans na wejście do sieci. Należy również dodać, że konieczność posiadania izby przyjęć bądź szpitalnego oddziału ratunkowego nie odnosi się do szpitali ogólnopolskich, onkologicznych i pulmonologicznych. Szpitale znajdujące się w „sieci” zakwalifikowano do jednego z sześciu poziomów systemu zabezpieczenia.  Założenia tego podziału przedstawiamy w poniższej tabeli.

 

Poziomy szpitali

Świadczenia opieki zdrowotnej realizowane w ramach profilu systemu zabezpieczenia

szpitale I stopnia

– chirurgia ogólna,

– choroby wewnętrzne,

– położnictwo i ginekologia (jeden z poziomów referencyjnych),

= neonatologia (jeden z poziomów referencyjnych),

– pediatria

szpitale II stopnia

– chirurgia dziecięca,

– chirurgia plastyczna, w przypadku określonym w art. 95m ust. 7 i 8 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych,

– kardiologia,

– neurologia,

– okulistyka,

– ortopedia i traumatologia narządu ruchu,

–  otorynolaryngologia,

–  reumatologia, w przypadku określonym w art. 95m ust. 7 i 8 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych,

– urologia;

szpitale III stopnia

– chirurgia klatki piersiowej i chirurgia klatki piersiowej dla dzieci,

– chirurgia naczyniowa (jeden z poziomów referencyjnych),

– choroby płuc,

– choroby płuc dla dzieci,

– choroby zakaźne,

– choroby zakaźne dla dzieci,

– kardiochirurgia i kardiochirurgia dla dzieci,

– kardiologia dla dzieci,

– nefrologia i nefrologia dla dzieci,

– neurochirurgia,

– neurochirurgia dla dzieci,

– neurologia dla dzieci,

– okulistyka dla dzieci,

– ortopedia i traumatologia narządu ruchu dla dzieci,

– otorynolaryngologia dla dzieci,

– toksykologia kliniczna i toksykologia kliniczna dla dzieci,

– transplantologia kliniczna i transplantologia kliniczna dla dzieci,

– urologia dla dzieci;

szpitale onkologiczne lub pulmonologiczne

Szpitale onkologiczne

– brachyterapia,

– ginekologia onkologiczna,

– chemioterapia hospitalizacja,

– chirurgia onkologiczna,

– chirurgia onkologiczna dla dzieci,

– hematologia,

– onkologia i hematologia dziecięca,

– onkologia kliniczna,

– radioterapia,

– terapia izotopowa,

– transplantologia kliniczna,

– transplantologia kliniczna dla dzieci,

Szpitale pulmonologiczne

– chemioterapia hospitalizacja,

– chirurgia klatki piersiowej,

– chirurgia klatki piersiowej dla dzieci,

– choroby płuc,

– choroby płuc dla dzieci

szpitale pediatryczne

wszystkie profile systemu zabezpieczenia dla dzieci w zakresie leczenia szpitalnego;

szpitale ogólnopolskie.

wszystkie profile systemu zabezpieczenia w zakresie leczenia szpitalnego.

 

System kwalifikacji do sieci pozornie wydaje się prosty i czytelny, jednak zasady te są bardziej skomplikowane. Przewidziano bowiem szereg wyjątków od wymaganych ilości profili. Przykładowo istnieje możliwość przyporządkowania danego świadczeniodawcy do szpitala III stopnia przy spełnieniu tylko jednego profilu zamiast wymaganych ośmiu.

Co wejście do „sieci szpitali” oznacza dla konkretnych placówek? Na dziś można wskazać że będą one miały zagwarantowaną umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia, a tym samym stałe finansowanie prowadzonej działalności. Zgodnie z założeniami funkcjonowanie tego systemu ma pochłaniać ok. 93 proc. środków dotychczas przeznaczanych na leczenie szpitalne. O pozostałe 7 proc. mogą ubiegać się, w ramach konkursu świadczeń, placówki niezakwalifikowane do „sieci” jak również podmioty, które się w niej znalazły, jeżeli będą chciały sfinansować np. działalności dodatkowych oddziałów.

 

Sieć nie dla wszystkich, mniej łóżek szpitalnych  

To teoria, a co w praktyce? Po pierwsze do „sieci szpitali” weszły 593 placówki z całego kraju. Dotychczas zakontraktowane świadczenia w ramach NFZ miało 912 szpitali. Różnica jest więc ogromna. Niemniej, jak podaje minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, poza „siecią” znajdzie się nieco ponad 5 proc. łóżek szpitalnych. W tym kontekście jest to niewiele, ale jeżeli weźmie się pod uwagę, że te 5 proc. to aż 7887 łóżek szpitalnych, perspektywa się zmienia. Co prawda część z nich może uzyskać finansowanie w oparciu o konkurs świadczeń, jednak jest to dopiero przyszłość, choć nieodległa. Do podziału w ramach „sieci szpitali” jest suma 30 mld 690 mln zł. Całość budżetu to ok. 33 mld zł, a tym samym placówki które nie znalazły się w „sieci”, a przystąpią do konkursu świadczeń, będą musiały podzielić między siebie nieco ponad 2 mld zł. Pocieszające jest jednak to, że jak wskazuje Konstanty Radziwiłł minister zdrowia, ilość środków przeznaczonych do dyspozycji szpitali będzie się zwiększać: „W tej chwili wiadomo już, że można skorygować plan finansowy NFZ w tym roku. To efekt większych wpływów ze składki zdrowotnej oraz wpływów z rezerwy ogólnej Funduszu. Dzięki temu w drugiej połowie roku będzie nieco więcej środków, które rozdysponujemy zarówno wśród szpitali, które są w „sieci”, jak i innych jednostek, które udzielają świadczeń innego rodzaju w systemie służby zdrowia. Również prognoza na przyszły rok jest niezła, tak, że w miarę możliwości będziemy zwiększać również wartość kontraktów”.

 

Na Pomorzu poza siecią 16 placówek

W województwie pomorskim poza „siecią szpitali” znalazło się 16 placówek, które dotychczas miały zapewnione finansowanie z Narodowego Funduszu Zdrowia. Nie chodzi jednak o podmioty szpitalne w rozumieniu ustawy. I to właśnie ten fakt sprawił, że nie zostały one włączone do „sieci” – o czym podczas konferencji prasowej mówiła Elżbieta Rucińska-Kulesz, dyrektor Pomorskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ. Tak więc poza „siecią” w naszym województwie znalazły się szpitale Swissmed w Gdańsku, Centrum Zdrowia Salus w Słupsku, Pomorskie Centra Kardiologiczne w Starogardzie Gdańskim i Wejherowie, Gdańskie Centrum Sercowo-Naczyniowe i dwanaście szpitali jednego dnia. Przy czym tylko jedna z tych placówek zapowiedziała złożenie odwołania. Jest to Gdańskie Centrum Sercowo-Naczyniowe, które zdaniem Prezesa Polsko-Amerykańskich Klinik Serca prof. Pawła Buszmana, spełnia kryteria wejścia do „sieci”, a mimo to znalazło się poza nią.

Jak reformę oceniają lekarze?

Zdaniem dr hab. med. Tomasza Mazurka profesora Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, Kierownika Katedry Ortopedii i Traumatologii Narządu Ruchu Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, Konsultanta Wojewódzkiego w zakresie Ortopedii i Traumatologii Narządu Ruchu województwa pomorskiego, wprowadzona zmiana nie dotyka sedna problemu.

– Dziś trudno jest jednoznacznie powiedzieć dokąd ta reforma nas zaprowadzi, to pokaże czas. My lekarze będziemy się na pewno starać, aby zmiany te były jak najlepsze dla naszych pacjentów. Dziś trudno jest mi jednoznacznie powiedzieć, co może z tej zmiany wyniknąć – mówi dr hab. med. Tomasz Mazurek. – Myślę jednak, że te zmiany tak czy inaczej nie dotykają sedna sprawy, którym jest finansowanie opieki zdrowotnej. W Polsce jest ono na bardzo niskim poziomie, co wynika po pierwsze z mizernego procentu, jaki z budżetu przeznacza się na ochronę zdrowia, a po drugie z faktu, że sam budżet nie jest tak obfity jak chociażby u naszych niemieckich sąsiadów. W związku z tym podstawową sprawą jest trudność podziału tak małych pieniędzy i zapewne z tego wynika największy problem. Jeżeli już dzielimy te pieniądze, to trzeba to robić rozsądnie i sprawiedliwie, aby trafiały one do człowieka, który potrzebuje pomocy medycznej. Problemem również jest kwestia ubezpieczenia zdrowotnego. Dziś jest ono praktycznie zdominowane przez system państwowy i nie ma w zasadzie możliwości ubezpieczenia dodatkowego, które byłoby ubezpieczeniem powszechnym. Wydaje mi się że, otwarcie rynku ubezpieczeniowego jest tym, na co czekamy już od wielu lat. Chodzi o to, aby więcej pieniędzy, nie tylko budżetowych ale również prywatnych, wnikało w ten rynek i wówczas na pewno łatwiej nam będzie te pieniądze podzielić a tym samym opieka nad pacjentem będzie się poprawiać. 

Prof. Mazurek wyraża również obawę, że reforma wprowadzająca „sieć szpitali” może negatywnie wpływać na kwestie związane z zabiegami jednodniowymi:

Kontrowersyjna jest kwestia zabiegów jednodniowych, których w medycynie jest bardzo dużo, a w ortopedii szczególnie. Zarówno dla pacjenta jak i dla lekarza najbardziej komfortowo jest wtedy, gdy pacjent przyjdzie rano do szpitala i po kilku godzinach wraca do domu. Wydaje mi się, że funkcjonowanie tego typu zabiegów na dużych salach operacyjnych w dużych szpitalach,  jest stratą finansów. Zupełnie inaczej bowiem przebiega taka operacja, gdy jest ona wykonywana w niewielkim szpitalu, gdzie jest mała sala operacyjna, gdzie odbywa się to wszystko bardzo płynnie, a  inaczej w dużych szpitalach, gdzie pacjenci jednodniowi są mieszani z pacjentami, którzy przechodzą poważne zabiegi np. ortopedyczne. Moim zdaniem powinny być do tego wydzielone sale operacyjne, tak aby zabiegi jednodniowe odbywały się niezależnie od dużych operacji. To, w jaki sposób funkcjonuje to do tej pory, jest  dobrym rozwiązaniem, bo leży w interesie pacjenta, lekarzy i całego personelu medycznego. Jest to również w interesie podatnika, albowiem koszty takiego zabiegu są po prostu niewielkie. Mam więc nadzieję, że tego typu działalność nadal będzie podtrzymana.  

Nieco inaczej reformę widzą młodzi lekarzy, którzy są pełni obaw co do swojej przyszłości. Nie chcą oni jednak wypowiadać się pod swoim nazwiskiem, w obawie przed negatywnym odbiorem ze strony przełożonych.

-Nic o tej reformie nie wiemy. Znamy tylko ogólny zarys, a to prowadzi to tego, że w głowie rodzą się różne scenariusze – mówi lekarz rezydent. – Młodzi lekarze najbardziej obawiają się,  że w szpitalach które wchodzą do „sieci” obligatoryjnie ma być utworzona Nocna Opieka Chorych, która ma przejąć pacjentów z  dotychczas działających placówek. Jeżeli okaże się to prawdą, to boję się że, jako młodzi lekarze nie będziemy mieć wyboru i będziemy zmuszeni dyżurować jednocześnie na Izbie Przyjęć czy SOR, oddziale i w Nocnej Opiece Chorych. Taka sytuacja będzie stanowić zagrożenie nie tylko dla pacjentów,  ale i lekarzy, którzy będą przemęczeni. A gdzie jeszcze czas na naukę, która jest podstawą naszej specjalizacji?

Inny rozmówca, tym razem lekarz świeżo po zakończeniu specjalizacji, mówi: Niewiele wiem o tej reformie, tak jak większość moich kolegów. Moim zdaniem pomysł nie jest ani nowy, ani zły. Ale boję się, że szybkość z jaką ta reforma była przeprowadza, będzie prowadzić to tego, że lekarze będą mieć jeszcze więcej pracy, co odbije się na pacjentach. Żadna reforma nic nie zmieni, jeżeli nie będą za nią szły odpowiednie środki finansowe. Powinniśmy więc zacząć od zwiększenia nakładów na służbę zdrowia, a dopiero potem brać się za formowanie samego systemu. Z pustego w próżne to i Salomon nie naleje.

Bartosz Węgrzynowski

 

 

 

Możliwość komentowania została wyłączona.