Blisko 60 proc. specjalistów i trzy czwarte rezydentów nie zgadza się na odgórne ograniczenia wysokości zarobków lekarskich - wynika z badania ankietowego, przeprowadzonego przez OZZL i portal MP.PL.
W ostatnich tygodniach temat zarobków lekarzy (ponownie) pojawił się w agendzie wypowiedzi polityków, a opinia publiczna była zasypywana informacjami o fakturach rzędu nawet 300 tysięcy złotych, jakie mają wystawiać lekarze publicznym szpitalom. Z drugiej strony nie jest tajemnicą, że minimalne wynagrodzenie specjalisty pracującego na etacie wynosi nieco ponad 10 tysięcy złotych, a mediana wysokości kontraktów, jaką wylicza AOTMiT to ok. 17 tys. zł. Połowa lekarzy, pracujących na podstawie kontraktów, zarabia - na jednej umowie - nie więcej niż 17 tysięcy złotych. Według informacji, przekazywanych mediom przez samorząd lekarski, powyżej 100 tysięcy złotych miesięcznie zarabia w skali kraju zaledwie kilkuset lekarzy - i to są również dane, zaczerpnięte z AOTMiT. Również decydenci przyznają, że bardzo wysokie kontrakty to wyjątki, ale nie przeszkadza to we wprowadzaniu narracji o konieczności określenia górnych pułapów zarobków lekarzy w publicznym systemie ochrony zdrowia.
Jak rzeczywiście wygląda sytuacja, częściowo pokazują wyniki przeprowadzonej w listopadzie ankiety. To już trzecia edycja badania (poprzednie miały miejsce w 2020 i 2022 roku), które nie skupia się wyłącznie na zarobkach, ale również warunkach pracy lekarzy.
Obecnie niemal 75 proc. lekarzy nadal pracuje w więcej niż jednym miejscu pracy i brak jest istotnych zmian w tym zakresie w stosunku do roku 2020 i 2022 r., zaś głównym powodem podejmowania pracy w więcej niż jednym miejscu są kwestie finansowe. Co więcej, pytani o atuty pracy w dwóch sektorach, lekarze niemal jednomyślnie (84 proc.) wskazują wynagrodzenia, jako atut... prywatnej ochrony zdrowia (mimo legendarnych kwot, jakie rzekomo ma gwarantować praca w publicznym systemie). Lekarze doceniają „w prywacie” dobrą organizację pracy (61 proc.) i stosunek do pracownika (41 proc.).
Z kolei atutem publicznego sektora jest możliwość lepszego leczenia pacjenta - twierdzi tak 62 proc. Ankietowanych i warto podkreślić, że w ciągu czterech lat odsetek ten wyraźnie wzrósł (z 45 proc.). Co drugi lekarz widzi w publicznej ochronie zdrowia lepsze perspektywy rozwoju zawodowego. Wynagrodzenia za atut publicznej ochrony zdrowia uważa tylko 7 proc. badanych.
Anna Gołębicka, ekonomistka i ekspertka OZZL zwraca uwagę, na niehomogeniczność grupy lekarzy. Specjaliści i rezydenci, „etatowcy” i „kontraktowcy” inaczej postrzegają plusy i minusy publicznej (zwłaszcza) ochrony zdrowia, inaczej też widzą kwestie zarobków czy form zatrudnienia. Przykład? Na pytanie, co lekarzom przeszkadza w pracy - 51 proc. wskazań (najwięcej) uzyskały „nieadekwatne wynagrodzenia”. - Ale gdy spojrzeliśmy na formę zatrudnienia, takiej odpowiedzi udzieliło 68 proc. lekarzy zatrudnionych w podmiotach publicznych na umowę o pracę, a wśród lekarzy pracujących na kontrakcie - tylko 33 proc. - wskazuje.
Grupą, która znacząco lepiej ocenia wynagrodzenia w publicznej ochronie zdrowia są specjaliści zatrudnieni na umowach kontraktowych. To - mówi wprost OZZL - pokłosie ustawy o minimalnym wynagrodzeniu, która określa minimalne wynagrodzenia lekarzy specjalistów na etacie, na poziomie 65 zł /godzinę brutto i 46 zł/godzinę netto. Przy 160 godzinach pracy daje to pensję zasadniczą w wysokości 10 375 zł brutto i 7400 zł netto. - Wyniki potwierdzają jednoznacznie, że w najgorszej sytuacji płacowej są lekarze zatrudnieni na umowach o pracę oraz że postulatów lekarzy zatrudnionych w placówkach publicznych, nie można sprowadzać tylko do pieniędzy - podkreśla Grażyna Cebula-Kubat, przewodnicząca OZZL.
W ankiecie nie mogło zabraknąć pytania o stanowisko lekarzy wobec ewentualnego wprowadzenia maksymalnych limitów wynagrodzeń - miałyby one dotyczyć również umów kontraktowych (Ministerstwo Zdrowia niekiedy mówi o likwidacji kontraktów, ale wydaje się, że z wielu powodów w perspektywie najbliższych lat to rozwiązanie jest niemożliwe do wprowadzenia).
Czy lekarze, pod warunkiem zagwarantowania minimalnych wynagrodzeń specjalistów na poziomie trzech średnich krajowych (co jest stałym postulatem zarówno OZZL jak i samorządu lekarskiego) zgodziliby się na wprowadzenie odgórnych (np. ustawowych) ograniczeń maksymalnych zarobków lekarskich, bez względu na formę zatrudnienia? Odpowiedź nie jest zaskoczeniem - większość ankietowanych na takie rozwiązanie się nie zgadza (przy czym praktycznie nie ma różnic między lekarzami pracującymi na etatach i kontraktowymi). Nie ma większego znaczenia, jak wysoko (jako wielokrotność średniego wynagrodzenia w gospodarce) jest ustawiona owa ewentualna górna granica zarobków. - To nie jest, jak się wydaje, dyskusja o pieniądzach, ale o wolności zawodu lekarza - ocenia Anna Gołębicka, zwracając uwagę, że najwięcej przeciwników limitowania zarobków jest wśród najmłodszych uczestników badania, lekarzy rezydentów.
Małgorzata Solecka