Wszystkie partie uważają, że nakłady na zdrowie powinny wyraźnie wzrosnąć, jednak tylko trzy ogólnopolskie komitety wyborcze wskazują jednoznacznie, że należy zwiększyć - skokowo - wydatki z budżetu państwa, by osiągnąć 7-8 proc. realnego PKB. Konfederacja wskazuje, że do systemu powszechnego powinny trafiać - dzięki współpłaceniu - pieniądze, które Polacy wydają w prywatnym sektorze, a Prawo i Sprawiedliwość podtrzymuje tezę, że nakłady już wyraźnie wzrosły, i co prawda powinny bardziej, ale nie ma w tej chwili zgody społecznej i politycznej na podniesienie obciążeń dla obywateli.

27 września 2023 roku w Naczelnej Izbie Lekarskiej odbyła się debata wyborcza z udziałem przedstawicieli pięciu ogólnopolskich komitetów wyborczych. Politycy odpowiadali na pytania o jakość kształcenia, konieczne zmiany systemowe i największe problemy oraz wyzwania dla ochrony zdrowia.

Jakość kształcenia

W pierwszym, zadanym politykom pytaniu samorząd lekarski prosił o ustosunkowanie się do opinii, jaką pod koniec września, w rozmowie z „Rynkiem Zdrowia”, wygłosiła Anna Rulkiewicz, prezes Grupy LUX MED: „wolę lekarza niedouczonego niż żadnego, możemy go doszkolić”. Prowadząca debatę Karolina Kowalska, redaktor naczelna „Gazety Lekarskiej” pytała, czy przedstawiciele komitetu zgadzają się z tym poglądem i jaki jest ich stosunek do zwiększania liczby kierunków lekarskich na uczelniach nieakademickich.

Marcelina Zawisza z Lewicy przyznała, że niedostatek lekarzy jest poważnym problemem, ale zwiększenie kadry na rynku poprzez masowe otwieranie kolejnych kierunków lekarskich sytuacji nie poprawi. - Każda uczelnia kształcąca lekarzy powinna dawać gwarancję, że jej absolwent jest w stanie zapewnić swoim pacjentom bezpieczeństwo. Uczelnia, która nie spełnia konkretnych warunków, nie powinna w ogóle kształcić lekarzy. Pomysłowi na otwieranie kierunków lekarskich, w jak największej liczbie, powinno towarzyszyć przekazanie środków, które gwarantują zapewnienie tam odpowiedniej kadry i infrastruktury - stwierdziła.

Przemysław Wipler (Konfederacja) podkreślił, że jego ugrupowanie nie popiera otwierania kierunków lekarskich na uczelniach niemedycznych. - Braki na rynku pracy i wieloletnie zaniedbania nie powinny być pretekstem do obniżania jakości kształcenia. – mówił, dodając że jakość opieki jest kluczowa i nie można jej obniżać. - Nie wolno do pacjentów dopuszczać lekarzy nieznających polskiego języka, niemających odpowiedniego wykształcenia, po słabych uczelniach – stwierdził, odwołując się do innego pomysłu zwiększenia liczby lekarzy, czyli „importu” medyków spoza UE, głównie z Ukrainy i Białorusi. Stanowisko przedstawiciela Konfederacji było o tyle zaskakujące, że inni politycy tej partii w czasie kampanii mówili, że do leczenia powinni być dopuszczeni wszyscy, którzy to potrafią robić, niekoniecznie tylko ci, którzy „poszli na uniwersytety”.

Cezary Pakulski z Trzeciej Drogi również był krytyczny wobec kształcenia lekarzy w szkołach nieakademickich. – My, lekarze, mówiliśmy przez lata o brakach kadrowych w ochronie zdrowia, ale nikt nie spodziewał się, że dojdzie do „produkcji” medyków na masową skalę w szkołach bez uprawnień. Dziś PiS na każdy problem w ochronie zdrowia ma jedną odpowiedź: więcej studentów – wytykał.

Beata Małecka-Libera (KO) podkreślała, że kształcenie lekarzy jest jedną z recept na braki kadrowe, ale to musi być realizowane na odpowiednim poziomie, a uczelnie prowadzące kierunki lekarskie muszą spełniać określone wymogi. - Jakość kształcenia musi być odpowiednia. Ale problemów, z jakimi mierzą się kadry w ochronie zdrowia, nie rozwiążemy jedynie zwiększaniem naborów na kierunki lekarskie. Musimy włączać do systemu nowe zawody medyczne i niemedyczne. Musimy dzielić kompetencje – stwierdziła.

Bolesław Piecha (PiS) zdecydowanie bronił polityki rządu dotyczącej zwiększania liczby kierunków lekarskich, podkreślając że braki kadrowe są wynikiem zaniedbań z wielu lat. - Zwiększenie kształcenia lekarzy to konieczność - podkreślał. Piecha mówił, że nie ma mowy o żadnej produkcji lekarzy, a otwieranie kierunków lekarskich na uczelniach jest pod kontrolą. - Są dwie rady akredytacyjne: przy ministrze zdrowia i ministrze edukacji i ich zdobycie jest warunkiem uruchomienia takich studiów. I to jest jedyny sposób na problem kadr. Można sprowadzać lekarzy zagranicznych, ale nie wiem już, z jakich kierunków. Wiemy, że wprowadzenie do naszego systemu lekarzy ze wschodu nie jest proste – tłumaczył.

Jak stworzyć system z pacjentem w centrum?

Sposobem na system pacjentocentryczny, zdaniem Marceliny Zawiszy, byłoby zdjęcie z lekarzy biurokratycznych obciążeń przez przekazanie części zadań innym pracownikom systemu. Zawisza przywołała w tym kontekście proponowane przez Lewicę zmiany dotyczące szczepień – by farmaceuci mogli w znacznie szerszym zakresie nie tylko szczepić, ale też kwalifikować do szczepienia. - Trzeba też wzmocnić urząd Rzecznika Praw Pacjenta i postawić na wzrost liczby świadczeń, tak żeby one zaczęły docierać do pacjentów. NFZ dziś zajmuje się pilnowaniem skarbonki, a nie dostępem do świadczeń. Trzeba też zwiększyć rolę opieki koordynowanej, bo to wpłynęłoby na efektywność leczenia, szczególnie przy wsparciu telemedycyny – wyliczała, podkreślając, że choć rząd chwali się wzrostem nakładów na zdrowie, one faktycznie nie rosną, a na pewno nie rośnie liczba wykonywanych świadczeń. – W latach 2015-2021 ten wzrost wyniósł zaledwie 3 proc., w ten sposób nie zwiększymy dostępności – przekonywała.

Przemysław Wipler ocenił, że system nie będzie skoncentrowany na pacjencie, dopóki ten nie stanie się klientem – temu ma służyć złamanie monopolu NFZ. Konfederacja, jak tłumaczył, nie chce likwidacji Funduszu, tylko dopuszczenia do powszechnego systemu prywatnych firm ubezpieczeniowych, które konkurowałyby o składkę (czyli bon) obywateli – oferując im w standardzie jednakowe świadczenia objęte koszykiem, a ponad standardem, dodatkowo płatne usługi.

Reprezentant Trzeciej Drogi tłumaczył z kolei, że największym problemem systemu, który przekłada się na problemy pacjentów z dostępnością do świadczeń, jest złe rozlokowanie kadr medycznych. - Są regiony, gdzie ich zdecydowanie brakuje, jak w województwie warmińsko-mazurskim – mówił.

Senator Beata Małecka-Libera, która ponownie kandyduje do Senatu, oceniła, że pacjent w tej chwili nie jest w centrum systemu przede wszystkim dlatego, że tego systemu w ogóle nie ma, a największym wyzwaniem dla podmiotów leczniczych, które – jak mówiła – realizują opiekę zdrowotną na bardzo dobrym poziomie, jest wypełnienie kontraktu z NFZ. Pozycja pacjenta w systemie się nie zmieni, dopóki nie będzie opracowanych mechanizmów koordynacji. Priorytetem, według polityczki KO, jest w tej chwili spłacanie długu zdrowotnego, do czego nie dojdzie, jeśli pacjenci będą grzęznąc w kolejkach – dlatego KO obiecuje zniesienie limitów w szpitalnictwie, ale też w AOS.

Bolesław Piecha przyznał, że przekazywanie kompetencji z lekarzy na inne zawody medyczne jest dobrym, ale długotrwałym i trudnym procesem. Znoszenie limitów nie jest lekarstwem na kolejki. - Część limitów w AOS jest zniesionych, a kolejki i tak są, bo brakuje personelu. Nawet w prywatnych podmiotach kolejki do świadczeń są - podsumował.

Gdy padło pytanie o jeden konkret, hasło, pod którym politycy by się podpisali, gdyby przyszło im organizować protest w ochronie zdrowia, przedstawiciele KO, Lewicy i Trzeciej Drogi mówili przede wszystkim o poziomie nakładów. Temat pieniędzy pojawił się zresztą w wypowiedziach wszystkich polityków – choć podejście było zróżnicowane. Gdy Marcelina Zawisza (Lewica chce 8 proc. realnego PKB) mówiła o fałszerstwie, jakim jest ustawowa metodologia, odnosząca wydatki na zdrowie do PKB sprzed dwóch lat, przez co odsetek publicznych nakładów tylko nieznacznie przekracza 5 proc., Bolesław Piecha zastanawiał się, w jaki sposób mogłoby zostać sfinansowane podniesienie nakładów, skoro Polacy nie chcą się zgodzić na wzrost składki, co pokazują badania opinii publicznej, przez co politycy też nie są skłonni do podejmowania takich decyzji. - W tej sprawie musiałoby się odbyć referendum - orzekł.

Małgorzata Solecka  

 

Możliwość komentowania została wyłączona.