Wystawienie po 7 stycznia 2020 roku recepty w postaci papierowej nie będzie skutkować karami dla lekarza ani odmową realizacji recepty w aptece – usłyszeli od wiceministra Janusza Cieszyńskiego przedstawiciele samorządu lekarskiego i Federacji Porozumienie Zielonogórskie. Wcześniej takie same zapewnienia wiceszef resortu zdrowia przedstawił dziennikarzom.

Przejście na obligatoryjne e-recepty jest coraz bliżej: zgodnie z przepisami Prawa farmaceutycznego, od 8 stycznia 2020 lekarze powinni całkowicie przejść na wystawianie dokumentów w wersji elektronicznej. Jednak, w przeciwieństwie do e-ZLA, Ministerstwo Zdrowia otwarcie przyznaje, że dopuszcza w obszarze e-recept nie stuprocentową (a nawet nie 99,9 proc.) skuteczność „obligatoryjności”. – Pozostawiamy, co do zasady, możliwość wystawiania recept papierowych na użytek własny i najbliższych. To oznacza, że recepty papierowe będą przez system uznawane – tłumaczył dziennikarzom 20 listopada wiceminister Cieszyński, dodając iż ma nadzieję, że z tej furtki lekarze będą korzystali tylko sporadycznie.

Dzień później wiceszef resortu zdrowia odpowiedzialny za informatyzację spotkał się z Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej oraz zaproszoną delegacją Porozumienia Zielonogórskiego. – Z oczywistych względów dyskusja koncentrowała się wokół mającego wejść w życie z początkiem 2020 r. obowiązku wystawiania recept w postaci elektronicznej. Za kluczowe należy uznać ustalenie, że zgodnie z przepisami ustawy Prawo farmaceutyczne, wystawienie po 7 stycznia 2020 r. – w przypadku braku dostępu do Systemu Informacji Medycznej – recepty w postaci papierowej jest uprawnieniem osoby wystawiającej receptę, zabezpiecza potrzeby pacjenta i nie jest obarczone ryzykiem sankcji. Brak jest również powodów, dla których recepta taka mogłaby spotkać się z odmową realizacji – poinformowała po spotkaniu Naczelna Izba Lekarska.

Na siedem tygodni przed ostatecznym startem e-recepty wystawia je blisko 40 proc. wszystkich lekarzy, którzy w ogóle wypisują recepty. Pacjenci otrzymują je w ponad 6,6 tysiącach placówek. Dziennie, na początku trzeciej dekady listopada, lekarze wystawiali ponad 800 tysięcy e-recept dziennie, według Ministerstwa Zdrowia na koniec miesiąca powinna zostać pokonana granica miliona e-recept dziennie.

Resort przyznaje, że część lekarzy nadal obawia się wystawiania recept elektronicznych, dlatego Centrum Informacyjnych Systemów Ochrony Zdrowia codziennie prowadzi po kilka, kilkanaście szkoleń w różnych miejscach Polski. Barierą niekoniecznie, dla lekarza, jest wiek – najstarszy lekarz wystawiający e-recepty ma 91 lat. Według wiceministra Cieszyńskiego paradoksalnie bardziej otwarte na techniczną nowinkę są starsze lekarki.

Ministerstwo Zdrowia podkreśla, że e-recepta oznacza korzyści zarówno dla pacjentów, jak i systemu: jest wygodna, może być wystawiona po konsultacji z lekarzem, bez wizyty w gabinecie. Pozwala oszczędzać czas, bo lekarz może ją wystawić na cały rok – pacjent wykupuje ją, gdy skończy mu się partia leków. E-recepta jest czytelna, nie można jej zniszczyć ani zgubić. Dzięki niej można kupić każdy lek w innej aptece zachowując refundację, bez konieczności odpisu recepty. Można ją też wysłać sms-em do bliskiej osoby, by ta ją wykupiła – wystarczy podać pesel i czterocyfrowy kod z e-recepty.

Wiceminister Cieszyński wskazuje też, że e-recepta to także korzyści dla systemu ochrony zdrowia. – Wszystkie recepty, które są realizowane w aptekach od stycznia 2019 roku, są w naszym systemie. To jest 450 mln pozycji wydanych z apteki leków, przyporządkowanych do konkretnych pacjentów. Wiemy, kiedy, kto przepisał, kto wykupił. To gigantyczny zasób wiedzy – stwierdził.

Z tego zasobu będą też mogli korzystać lekarze, gdy zyskają podgląd do historii lekowej pacjenta. Będą mogli stwierdzić, w jaki sposób i jakie ma on już zaordynowane leki, więc zmniejszy się ryzyko związane z przyjmowaniem tej samej substancji czynnej, przepisywanej przez różnych lekarzy.

Małgorzta Solecka

Możliwość komentowania została wyłączona.