Należy jak najszybciej wrócić do stanu prawnego sprzed 2020, kiedy to wyłącznie samorząd decydował o tym, kto może pracować jako lekarz w Polsce, a jedynym dokumentem to potwierdzającym było PWZ - stwierdził po spotkaniu w Ministerstwie Zdrowia, które odbyło się 24 lutego 2025 roku, prezes NRL Łukasz Jankowski.
Podczas spotkania z minister zdrowia Izabelą Leszczyną przedstawiciele samorządu lekarskiego usłyszeli, że resort zdrowia podziela tę ocenę i zobowiązuje się do przeprowadzenia zmian w przepisach, czego od dłuższego już czasu domaga się samorząd lekarski. W ostatnich tygodniach te żądania zostały wyartykułowane ponownie, za sprawą publikacji medialnych - dziennikarze ujawnili, że w jednej z firm receptomatowych zatrudniony jest lekarz spoza UE, pracujący na podstawie decyzji MZ w oparciu o zmieniane od listopada 2020 roku przepisy, który bez problemu przepisuje pacjentom silne leki przeciwbólowe, w tym - fentanyl, łamiąc obowiązujące w tej sprawie przepisy. Jednak nie to jest najbardziej bulwersujące, ale fakt, że mężczyzna ów - według potwierdzonych przez samorząd lekarski informacji - przedstawił w Ministerstwie Zdrowia sfałszowane dokumenty potwierdzające jego wykształcenie.
- Mamy w tej chwili w Polsce około dwustu osób, które nie podlegają jurysdykcji izb lekarskich ale mogą wykonywać zawód lekarza na podstawie zezwoleń wydawanych przez Ministerstwo Zdrowia na podstawie wadliwych, niebezpiecznych dla pacjenta i systemu przepisów. Żądamy ich natychmiastowej weryfikacji uprawnień tych osób i pilnych zmian legislacyjnych - komentował te informacje 21 lutego Łukasz Jankowski, zapowiadając pilne spotkanie z kierownictwem resortu zdrowia w tej sprawie.
Szef lekarskiego samorządu podkreślał przy tym, że według oficjalnej odpowiedzi pozyskanej z resortu zdrowia, Departament Kadr Medycznych MZ nie weryfikuje w żaden sposób dokumentów przedstawianych w tzw. procedurze uproszczonej. - Mówiąc wprost: dziś pracować jako lekarz może osoba, która nie ma wiedzy medycznej, ale ma sprawną drukarkę i w skrajnej sytuacji wydrukuje sobie dyplom - mówił Łukasz Jankowski, oceniając, że w tej chwili można mówić wręcz o utracie przez państwo kontroli nad tym, kto w Polsce wykonuje zawód lekarza, co w oczywisty sposób zagraża bezpieczeństwu pacjentów i systemu, więc priorytetem w tej chwili powinno przywrócenie tego bezpieczeństwa, czyli powrót do przepisów, jakie obowiązywały przed końcem 2020 roku, kiedy znowelizowano przepisy, by stworzyć możliwość podejmowania pracy w Polsce lekarzom spoza UE, przede wszystkim z Ukrainy i Białorusi.
Samorząd lekarski przypomina, że wcześniej lekarze, wykształceni poza Unią, musieli przejść nostryfikację dyplomu, odbyć staż lekarski, zdać egzamin i wykazać się znajomością języka polskiego. Te „bariery” zaczęto znosić jesienią 2020 roku, wykorzystując jako pretekst najpierw pandemię COVID-19, potem - wojnę w Ukrainie. Gdy izby lekarskie nie zgadzały się przyznawać prawa wykonywania zawodu tak pozyskanym lekarzom, politycy poszli o krok dalej: lekarze spoza UE mogli otrzymać zezwolenia na pracę (w ograniczonym zakresie, pod nadzorem polskich specjalistów, w wyznaczonym podmiocie leczniczym i bez możliwości podejmowania pracy w innych krajach UE - przynajmniej w teorii).
Łukasz Jankowski przypomniał, że od początku psucia przepisów przez ówczesną większość sejmową samorząd lekarski apelował o wycofanie się z tych działań. Z takim apelem zwracał się również do nowego rządu, ale w tej kadencji sprawa również nie została jeszcze rozwiązana, bo lekarze spoza UE nadal mogą podejmować pracę na podstawie decyzji resortu na określony zakres czynności.
- Dziś domagamy się od Ministerstwa Zdrowia zmiany przepisów i natychmiastowej rezygnacji z wszelkich trybów uproszczonych. Inną sprawą jest odpowiedzialność urzędników, którzy wpuścili do Polski osoby, które nie były lekarzami. Gdzie były wówczas instytucje państwowe i urzędnicy w Ministerstwie Zdrowia? Państwo zawiodło, a izby lekarskie zostały pozbawione narzędzi, by sprawować nadzór nad wykonywaniem zawodu lekarza - podsumował Jankowski.
Małgorzata Solecka