W środę 1 sierpnia 2018 roku Prezydent RP podpisał tzw. Ustawę 6%. Zakłada ona stopniowy wzrost wydatków publicznych na ochronę zdrowia, aby w 2024 roku (a nie jak planowano poprzednio w 2025) osiągnąć poziom 6% produktu krajowego brutto. Przypomnę, że opierając się na uśrednionych danych WHO na ochronę zdrowia w Polsce powinniśmy wydawać minimum 6,8% PKB.
Mniejsze nakłady oznaczają, że na wiele rzeczy nas po prostu nie stać. Doświadczamy tego niedostatku codziennie w swojej pracy. Narastające niedobory personelu, niedoinwestowanie, absurdalne przepisy których jedynym uzasadnieniem jest stworzenie zapory przed wypływem pieniędzy z NFZ – wszystkie te kłopoty biorą początek w niedostatecznym finansowaniu. Rozmawiałem kiedyś z jednym z ekspertów, którzy tworzyli podstawy reformy ministra zdrowia w rządzie SLD Mariusza Łapińskiego. Projektowany wtedy system oparty na istniejącym obecnie Narodowym Funduszu Zdrowia miał z założenia kosztować 11% PKB. Już przy wprowadzaniu reformy ministra Łapińskiego te założenia wyraźnie obniżono. Dziś, w 2018 roku mamy 4,78%.
Głównym postulatem protestu zawodów medycznych w 2017 roku był wzrost nakładów na ochronę zdrowia do poziomu 6,8% PKB. Twarzą tego protestu i jego liderami zostali młodzi lekarze, którzy spontanicznie za pośrednictwem mediów społecznościowych zorganizowali się w Porozumieniu Rezydentów. Porozumienie pod swoje skrzydła przygarnął Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy. W protest włączyły się organizacyjnie i finansowo wszystkie okręgowe i Naczelna Izba Lekarska. W wielu działaniach towarzyszących protestom uczestniczyli też przedstawiciele innych niż lekarze zawodów medycznych. Największą siłę oddziaływania miały odbywające się w kilku miastach (również w Gdańsku) strajki głodowe. Duże wrażenie robiły też masowe demonstracje, akcje oddawania krwi w geście solidarności z protestującymi, akcje informacyjne w miejscach publicznych, akcje ulotkowe i wiele, wiele innych.
Od początku władze państwowe umiejętnie rozgrywały protest. Po pierwsze od strony medialnej przedstawiały go jako dotyczący tylko młodych lekarzy walczących o swoje zarobki. Po drugie stosowały zasadę dziel i rządź, nie tylko w środowiskach lekarskich, ale w ogóle w środowiskach zawodów medycznych.
Niedawno podpisana ustawa ma kilka bardzo poważnych wad: skrócenie czasu planowanego wzrostu finansowania o rok (z planowanego 2025 na 2024 rok) oznacza nadal jeszcze wiele lat „chudych”. Planowane centralne regulacje systemu płac i systemy uzależniania lekarzy (lojalki, praca w jednym miejscu) są kolejnym przejawem powrotu w systemie zdrowia do gospodarki centralnie planowanej, której założenia opisał kiedyś Nikołaj Aleksandrowicz Siemaszko. Ci spośród nas, którzy z racji wieku mieli okazję w takim systemie pracować, przyjmują te zmiany z rosnącym niepokojem.
Niewątpliwie jednak są również pozytywy. Poza oczywistymi korzyściami płacowymi, które odniosą młodzi lekarze i ta część specjalistów, którzy pracują w jednej placówce i na umowie o pracę, najważniejszym osiągnięciem jest wprowadzenie problemów systemu zdrowia na pierwsze strony gazet i wpisanie ich na listę politycznych priorytetów, o których się dyskutuje. Nie byłoby to możliwe bez wystąpień rezydenckich w 2017 roku, bez ich determinacji, bez protestów głodowych. Byłem wtedy, jako szef naszej Izby, blisko tych wszystkich zdarzeń w Gdańsku. Mam wielki szacunek i poczucie wdzięczności dla wielu zaangażowanych w tamten protest młodych lekarzy i studentów ostatnich lat studiów medycznych. Zachęcam do obejrzenia krótkiego filmu pokazującego atmosferę tamtych dni dostępnego w serwisie YouTube „Protest lekarzy Gdańsk 2017”, który powstał na zlecenie naszej Izby.
Działania na rzecz naprawy systemu ochrony zdrowia dopiero się rozpoczęły. Będą zapewne trwały przez następne lata. Bardzo ważne jest nasze lekarskie racjonalne zachowanie, aby próby rozgrywania naszego środowiska, dzielenia go, przekupywania poszczególnych grup zawodowych nie powiodły się. Dlatego tak ważne są starania podjęte przez Naczelną Izbę lekarską, która już stara się koordynować działania wszystkich organizacji zrzeszających lekarzy. Jednak równie ważne jest odpowiedzialne myślenie każdej i każdego z nas w kategoriach dobra wspólnego. If we do not hang together, we shall surely hang separately (Benjamin Franklin).
Roman Budziński