29 kwietnia 2020 roku minister zdrowia podpisał rozporządzenie, wprowadzające ograniczenia liczby miejsc dla niektórych pracowników medycznych. Lekarzom, pielęgniarkom i wszystkim, którzy bezpośrednio pracują z pacjentami zakażonymi koronawirusem, za „przestój” w innych miejscach pracy będzie przysługiwać dodatkowe świadczenie pieniężne – choć akurat ta kluczowa kwestia nie jest ujęta w rozporządzeniu.

Rozporządzenie ministra zdrowia przewiduje, że kierownik podmiotu, udzielającego świadczeń leczenia szpitalnego, wyłącznie w związku z przeciwdziałaniem Covid-19 lub w którego wyodrębnionej komórce organizacyjnej są udzielane świadczenia wyłącznie w związku z przeciwdziałaniem COVID-19, ma opracować wykaz stanowisk, na których osoby mają bezpośredni kontakt z pacjentami z podejrzeniem lub zakażeniem wirusem SARS-CoV-2.

W podmiotach leczniczych udzielających świadczeń leczenia szpitalnego wyłącznie w związku z przeciwdziałaniem COVID-19 (szpitale jednoimienne) wykaz obejmie wszystkie stanowiska pracy, na których osoby wykonujące zawód medyczny uczestniczą w udzielaniu świadczeń opieki zdrowotnej i mają bezpośredni kontakt z pacjentami z podejrzeniem lub zakażeniem wirusem SARS-CoV-2.

W pozostałych placówkach, których dotyczy rozporządzenie, wykaz obejmie wszystkie stanowiska pracy, na których osoby wykonujące zawód medyczny, mając bezpośredni kontakt z pacjentami z podejrzeniem lub zakażeniem wirusem SARS-CoV-2, uczestniczą w udzielaniu świadczeń opieki zdrowotnej w wyodrębnionych komórkach organizacyjnych, w których udzielane są świadczenia wyłącznie w związku z przeciwdziałaniem COVID-19.

Te osoby nie będą mogły udzielać świadczeń zdrowotnych pacjentom innym niż z podejrzeniem lub zakażeniem wirusem SARS-CoV-2 (chyba że udzielając tych świadczeń nie mają bezpośredniego kontaktu z tymi pacjentami, np. poprzez udzielanie świadczeń telemedycznych).

Za utratę możliwości dodatkowego zarobkowania będzie przysługiwać dodatkowe świadczenie pieniężne – ale o nim w rozporządzeniu ministra nie ma ani słowa. Pieniądze, jak zapewnia resort, zostaną jednak przez NFZ przekazane do placówek – na podstawie polecenia ministra dla Prezesa NFZ.

Wysokość świadczenia będzie uzależniona z jednej strony od wysokości wynagrodzenia pracownika, pobieranego w miejscu, w którym będzie on nadal świadczył pracę (szpitalu jednoimiennym, szpitalu z oddziałem zakaźnym), z drugiej – od wysokości zarobków, uzyskiwanych w innych miejscach pracy. Maksymalnie medyk będzie mógł otrzymać świadczenie w wysokości 10 tysięcy złotych.

Według ministerstwa to atrakcyjna oferta, choć trudno przypuszczać, by zdanie to podzielali wszyscy medycy, zwłaszcza lekarze. – Dla dużej części specjalistów zdecydowanie bardziej opłacalna będzie rezygnacja z pracy w szpitalu jednoimiennym czy zakaźnym, zwłaszcza biorąc pod uwagę ryzyko związane z takim miejscem pracy i łączenie pracy w mniejszym szpitalu z pracą w poradniach, które w maju już z pewnością zaczną wracać do w miarę normalnego funkcjonowania – uważa dyrektor jednego ze szpitali, których dotyczy rozporządzenie, obawiający się o stan kadr w kolejnych miesiącach.

To jednak nie wszystkie zastrzeżenia czy uwagi, jakie środowisko medyczne ma do wprowadzanych rozwiązań. Duża część lekarzy uważa, że rozwiązanie „1 medyk 1 etat” (czy też raczej – jedno miejsce pracy), powinno objąć również pracowników oddziałów niezakaźnych, ale takich, na których ryzyko kontaktu z zakażonymi pracownikami jest wysokie – na przykład szpitalnych oddziałów ratunkowych czy oddziałów intensywnej terapii, na które trafiają również pacjenci przed diagnozą w kierunku COVID-19.

Ministerstwo Zdrowia uważa jednak, że zawarte w rozporządzeniu rozwiązanie jest wystarczające, a objęcie rekompensatami większej grupy pracowników medycznych było niezasadne.

Małgorzata Solecka  

Możliwość komentowania została wyłączona.