W pierwszej połowie czerwca 2025 roku wróci temat zmian w ustawie o minimalnym wynagrodzeniu. Wsłuchując się w to, co mówi minister Izabela Leszczyna, wydaje się, że są one nieuniknione, co wcale nie oznacza, że naprawdę nastąpią, a już na pewno - że w takim zakresie, jak podpowiadają rachunek ekonomiczny i możliwości finansowe NFZ. Bo gdyby tak było, już w tym roku byłyby one zerowe.
Wiadomo natomiast, że w tym roku podwyżki zostaną przeprowadzone zgodnie z ustawą. Na pewno spać spokojnie mogą pracownicy etatowi - tu Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji podała nawet pod koniec maja, że koszt podwyżek w tej grupie wyniesie w skali roku 9,1 mld zł - czyli w drugim półroczu 4,55 mld zł. A co z pozostałymi? - AOTMiT ma czas na przekazanie całości rekomendacji do 5 czerwca - mówił podczas spotkania z dyrektorami szpitali powiatowych prezes Daniel Rutkowski. W rekomendacji zawarte są trzy warianty, przy czym maksymalny, wybierany przez Ministerstwo Zdrowia od 2022 roku, to mniej więcej podwojenie wariantu minimalnego.
Podczas tego spotkania minister zdrowia Izabela Leszczyna nie była w stanie obiecać, że zostanie wybrany wariant pełnego sfinansowania podwyżek, który pozwala szpitalom zrealizować ustawę również wobec pracowników zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych bez pogarszania swojej sytuacji finansowej. Dyrektorzy nie chcą o tym słyszeć: już wcześniej napisał list do premiera, domagając się pełnego sfinansowania zadań, nałożonych na nich przez ustawę, ale z próżnego i Donald Tusk może nie nalać, zwłaszcza że przez ostatnich kilkanaście miesięcy nie dowiódł, że do takiego nalewania się pali.
Premier nie będzie jednak miał wyjścia, budżet państwa będzie musiał w drugim półroczu zasilić kasę NFZ co najmniej taką samą kwotą, jaka została zaplanowana w tegorocznym budżecie. Bo Fundusz, by utrzymać płynność finansową jeszcze przed końcem maja zużytkował 80 proc. zaplanowanej dotacji (18,3 mld zł, powiększone do 22 mld zł z powodu decyzji o zapłacie nadwykonań świadczeń limitowanych, która zapadła wczesną wiosną). Bez pieniędzy z budżetu państwa nie są możliwe ani podwyżki, ani chociażby uregulowanie zobowiązań za tzw. nadwykonania nielimitowane oraz programy lekowe.
Prezes Filip Nowak nie ukrywał, rozmawiając z dyrektorami szpitali powiatowych (to oni najgłośniej domagają się po pierwsze pieniędzy na podwyżki, po drugie - zmian w ustawie, która ciąży im znacznie bardziej, niż szpitalom specjalistycznym, jednoprofilowym etc.), nadziei, że tegoroczna operacja jest już ostatnią na tak wielką skalę. Minister zdrowia zaś sygnalizowała: - Zmiany są konieczne, wszyscy do nich dojrzeliśmy.
9 czerwca nastąpi, zapewne, pierwsza weryfikacja, bo zaplanowano monotematyczne, poświęcone tylko ustawie o wynagrodzeniach minimalnych, posiedzenie Zespołu trójstronnego ds. ochrony zdrowia, w którym zasiadają, obok strony rządowej, organizacje pracodawców oraz związki zawodowe (nie ma natomiast reprezentacji samorządów zawodów medycznych). Spotkanie zwołano na wniosek strony społecznej, zaś Ministerstwo Zdrowia zdaje się chcieć uzyskać status aktywnego obserwatora. - To spotkanie nie znaczy, że ministerstwo wychodzi z pomysłem zmian w ustawie - zastrzegała w połowie maja Izabela Leszczyna. Co prawda niedługo później informowała, że w czerwcu jej resort wystąpi z pakietem projektów ustaw (reforma szpitali, deregulacja, wynagrodzenia), jednak - przynajmniej na razie - nic nie wiadomo, by w tej ostatniej materii trwały w resorcie zdrowia prace wykraczające poza konstatację: - Tak dalej być nie może
Małgorzata Solecka