Akta tej sprawy mają ponad tysiąc stron. Skargę pacjentka złożyła 5 lat temu. W okresie od 2009 roku do 13 lutego 2012 r. była ona pod stałą opieką Centrum Transplantacji Komórkowych z Krajowym Bankiem Dawców Szpiku, diagnozowana z powodu powiększonych węzłów chłonnych. Kilkukrotnie pobierany materiał histopatologiczny wskazywał na odczynowy charakter powiększonych węzłów chłonnych.

Leczeniem pacjentki kierował dyrektor Centrum, będący jednocześnie ordynatorem Oddziału Hematologii, podejmując wszelkie decyzje diagnostyczno-terapeutyczne. Na co dzień opiekował się nią jeden z lekarzy zatrudniony w Centrum Transplantacji. Lekarze czynili próby wdrażania terapii polegającej na podawaniu antybiotyków, kortykosteroidów, rytuksymabu, które powodowały częściowe i przejściowe zmniejszenie objawów, lecz nie doprowadziły do ich całkowitego ustąpienia. Ostatnie badanie histopatologiczne przeprowadził ordynator 30 stycznia 2012 r. Do dnia 9 lutego chora, kontaktując się telefonicznie  z lekarzem prowadzącym otrzymywała informację, że wynik
badania nie jest znany i nie wiadomo kiedy będzie znany.
Chora poinformowała lekarza, że zamierza wykonać kolejne badania pakietów węzłów chłonnych pachwiny lewej w innym ośrodku , co tego samego dnia uczyniła. W tym samym dniu lekarz prowadzący skontaktował się z pacjentką, zawiadamiając, że przeprowadzone w dniu 30 stycznia badanie pozwoliło na rozpoznanie chłoniaka i w związku z tym chora powinna zgłosić się do planowego przyjęcia na Oddział Hematologii Centrum Transplantacji w dniu 13 lutego. Pacjentka 
poinformowała lekarza, że pobrano jej kolejny węzeł do badania w innym ośrodku.
Zgodnie z poczynionymi ustaleniami pacjentka została przyjęta 13 lutego na oddział hematologii, gdzie następnego dnia planowano rozpoczęcie chemioterapii. Została założona historia choroby, przydzielono chorej łóżko, lekarz prowadzący wykonał badanie przedmiotowe, zlecono wykonanie badań laboratoryjnych. W czasie przeprowadzania badania przedmiotowego lekarz zauważył opatrunek znajdujący się na lewej pachwinie, w związku z czym chora ponownie poinformowała 
lekarza o wykonanym badaniu węzła chłonnego. Następnie lekarz udał się na odprawę lekarską i przekazał ordynatorowi informację dotyczącą faktu pobrania u pacjentki węzła do badania histopatologicznego w innym ośrodku, nie relacjonując stanu ogólnego chorej ani stanu rany po pobraniu węzła. Po odprawie lekarz wrócił do pacjentki i poinformował  ją, że decyzją ordynatora pacjentka zostaje wypisana z oddziału hematologii. Po przekazaniu tej informacji lekarz opuścił
oddział, ponieważ schodził z dyżuru lekarskiego trwającego od poprzedniego dnia. Lekarz nie poinformował pacjentki o przyczynach wypisania jej z oddziału, albowiem nie zostały one mu podane przez szefa. Pacjentka załamana psychicznie otrzymaną wiadomością, płacząca i przestraszona o swoje dalsze
losy pozostawała na korytarzu oddziału w oczekiwaniu na ordynatora oddziału hematologii w celu przeprowadzenia rozmowy wyjaśniającej. Ordynator potwierdził odstąpienie od hospitalizacji i odmowę dalszego leczenia chorej z uwagi na ingerencję innego lekarza w proces diagnostyczny. Mimo wielokrotnych próśb i tłumaczeń pacjentki, że ponowne pobranie węzłów miało służyć jedynie postawieniu rozpoznania, ordynator utrzymał swoją decyzję, polecając chorej zgłoszenie się po dokumentację medyczną z przebytej terapii. Zalecił również pacjentce zwrócenie się do lekarza, który jako ostatni pobierał jej węzeł do badania, w celu dalszego leczenia. Zrozpaczona chora opuściła oddział. Następnego dnia (po tym jak zadeklarowała złożenie skargi w Izbie Lekarskiej, Prokuraturze i NFZ) ordynator skontaktował się z pacjentką, proponując ponowne przyjęcie na oddział hematologii, na co chora nie wyraziła zgody.
Pacjentka dzięki pomocy znajomego lekarza została skonsultowana w kolejnych dniach przez lekarzy hematologów innej Kliniki Hematologii, Nowotworów Krwi i Transplantacji Szpiku, którzy postawili rozpoznanie chłoniaka z obwodowych limfocytów T. Pakiety węzłów 6 × 4 cm występowały we wszystkich możliwych lokalizacjach. 29 lutego z uwagi na zajęty szpik kostny i rozsiany proces nowotworowy lekarze wdrożyli chorej agresywną chemioterapię. W lipcu pacjentce
przeszczepiono szpik.
Skarga pacjentki dotyczyła przede wszystkim bezzasadnego wypisania z oddziału hematologii kilka godzin po jej planowym przyjęciu. Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej wszczął postępowanie wyjaśniające. Zgromadził bardzo obszerny materiał dowodowy: przesłuchał strony postępowania oraz licznych świadków zdarzenia i przeanalizował obszerną dokumentację medyczną pacjentki. Wniosek o ukaranie dotyczył popełnienia przewinienia z art. 7 art. 20 i art. 53 ust. 3
Kodeksu Etyki Lekarskiej. Okręgowy Sąd Lekarski uznał obwinionego lekarza winnym i ukarał go karą pieniężną oraz obciążył kosztami postępowania. Sąd uznał, że postępowanie obwinionego lekarza polegające na odmowie podjęcia zaplanowanego wcześniej leczenia chemioterapeutycznego, do którego pacjentka została przyjęta w trybie planowym, a także niewskazanie innej, właściwej jednostki ochrony zdrowia, w której winna być leczona pacjentka, było nieprawidłowe
i skutkowało opóźnieniem zastosowania wobec ciężko chorej właściwej terapii.
Od orzeczenia Okręgowego Sądu Lekarskiego odwołanie do Naczelnego Sądu Lekarskiego złożyły obie strony postępowania. Pokrzywdzona pacjentka wniosła o znaczne zaostrzenie orzeczonej kary, obwiniony lekarz – o uniewinnienie. Na rozprawę stawiły się strony wraz z pełnomocnikami. Sąd odwoławczy
po rozpoznaniu sprawy utrzymał orzeczenie Sądu I instancji w mocy. W uzasadnieniu swojego rozstrzygnięcia podkreślił, że obwiniony jako kierownik jednostki ochrony zdrowia, ordynator, a przede wszystkim lekarz z ogromnym stażem i doświadczeniem zawodowym powinien odznaczać się szczególną empatią, a dobro chorego winno być dlań najważniejsze. 

W niniejszej sprawie, zdaniem Sądu Lekarskiego, górę wzięły emocje oraz urażone ambicje obwinionego lekarza, które skłoniły go do podjęcia decyzji o opuszczeniu przez chorą oddziału. Naczelny Sąd Lekarski podkreślił, że obwiniony mając świadomość, że każda zwłoka w podjęciu leczenia nowotworowego zwiększa ryzyko śmiertelności i powoduje dalszą utratę zdrowia oraz prowadzi do rozrostu nowotworu i możliwości wystąpienia przerzutów, a także pogarsza wydolność pozostałych narządów, podjął irracjonalną decyzję. Sąd odwoławczy nie podwyższył kary pieniężnej, uznając, że kara orzeczona przez Sąd I instancji jest wystarczająca.
Mariola Łyczewska