Pacjenci stomatologiczni coraz częściej wnoszą skargi z powodu niezadowolenia z leczenia. Zwykle dotyczą one procedur, za które dużo zapłacili: implanty, rozległe mosty, aparaty ortodontyczne. Czasem pretensje dotyczą podstawowego leczenia w ramach refundacji z NFZ. Niestety, często pokrzywdzeni mają rację, ale równie często są to nieuzasadnione pretensje.

PRZYPADEK PIERWSZY

Pacjentka zgłosiła się do lekarza dentysty w celu wykonania ruchomych uzupełnień osiadających w ramach refundacji z NFZ. Lekarz przeprowadził badanie jamy ustnej, instruktaż higieny oraz zlecił usunięcie kilku korzeni zębów, które nie nadawały się do leczenia. Po wygojeniu zębodołów lekarz pobrał wyciski, ustalił wysokość zwarcia i dobrał kolor zębów. Wykonano przymiarkę. Pacjentka nie zgłaszała zastrzeżeń. Protezy zostały oddane. Pacjentka została poinformowana o konieczności wizyt kontrolnych. Po dwóch tygodniach zgłosiła się do gabinetu. Lekarz stwierdził odleżynę w przedsionku w okolicy siekaczy szczęki i dokonał stosownej korekty oraz zalecił Baikadent w celu leczenia zmiany w jamie ustnej. Pacjentka więcej nie pojawiła się w gabinecie, aby dokonać korektę.

W złożonych zeznaniach pokrzywdzona podała, że nie zrobiła tego, ponieważ nie widziała sensu, gdyż lekarz twierdził, że do protez trzeba się przyzwyczaić. Niezadowolona z leczenia pacjentka złożyła skargę do Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej. W skardze podała, że „nie może nosić protez, ponieważ sprawiają jej ból, nie może w nich jeść, pić ani rozmawiać”. Po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego, w tym zasięgnięciu opinii biegłej specjalisty protetyki stomatologicznej, Rzecznik przedstawił lekarzowi zarzut nieprawidłowego postępowania terapeutycznego wobec pokrzywdzonej i wniósł wniosek o ukaranie.

Rzecznik zarzucił lekarzowi „nieprawidłowe postępowanie terapeutyczne wobec pacjentki, polegające na tym, że nieprawidłowo wykonała uzupełnienia protetyczne, które nie spełniają funkcji rehabilitacji narządu żucia, co doprowadziło do dyskomfortu, trudności i braku możliwości użytkowania uzupełnień, co stanowi naruszenie art. 8 Kodeksu Etyki Lekarskiej i art. 4 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty”.

Okręgowy Sąd Lekarski po rozpoznaniu sprawy uniewinnił lekarza od postawionego mu zarzutu. Od orzeczenia Sądu I instancji odwołanie wniosła pokrzywdzona, wnosząc o zmianę orzeczenia i ukaranie obwinionego stosowną karą. Naczelny Sąd Lekarski dokładnie przeanalizował materiał dowodowy. Powołana w sprawie biegła badała pacjentkę półtora roku po zakończeniu wizyt u obwinionego. Ocena procesu diagnostyczno- -leczniczego przeprowadzonego przez obwinionego była całkowicie pozytywna.

Biegła podkreśliła, że uzupełnienia zostały prawidłowo zaprojektowane i wykonane zgodnie z procedurą przypisaną świadczeniom protetycznym gwarantowanym ze środków publicznych. W części dotyczącej funkcjonalności protez biegła wskazała, że fakt nieprzylegania protezy górnej do podłoża oraz brak możliwości wprowadzenia protezy dolnej mogą świadczyć o nieużytkowaniu protez przez pacjentkę. Biegła podkreśliła też fakt, że zgodnie z wyjaśnieniami pokrzywdzonej, wykonane przez obwinionego uzupełnienia były jej pierwszymi protezami. Proces adaptacji, szczególnie gdy dotyczy pierwszych dla pacjenta protez, trwa co najmniej kilka tygodni. Często potrzeba wielu korekt, a przede wszystkim współpracy i cierpliwości ze strony pacjenta, by mógł on bez wysiłku zakładać i zdejmować protezy, swobodnie mówić i uśmiechać się, bez trudności spożywać pokarmy. Naczelny Sąd Lekarski uznał decyzję Sądu I instancji za słuszną i utrzymał orzeczenie uniewinniające obwinionego lekarza w mocy.

PRZYPADEK DRUGI

Inna sprawa dotycząca również leczenia protetycznego miała jednak bardziej nieprzyjemny dla lekarza przebieg. Pacjent zgłosił się do gabinetu stomatologicznego w celu wykonania uzupełnienia protetycznego w żuchwie w ramach umowy z NFZ. Przed pobraniem wycisków lekarz zapytał o uzupełnienie w szczęce, ponieważ konieczne jest pobranie wycisków z tym uzupełnieniem w celu ustalenia zgryzu. Pacjent stwierdził, że protezę górną posiada, ale jej nie użytkuje, ponieważ była wykonana w ramach ubezpieczenia i według niego zrobiono to źle. Lekarz zaproponował wykonanie protezy w szczęce również w ramach umowy z NFZ, ale pacjent zażyczył sobie wykonania protezy odpłatnie. Pacjent podpisał plan leczenia zakładający wykonanie górnego uzupełnienia odpłatnie oraz dolnego uzupełnienia w ramach refundacji z NFZ. Protezy zostały wykonane. Kilka dni po oddaniu uzupełnień pacjent przestał być z nich zadowolony i zwrócił się do lekarza o zwrot pieniędzy za wykonaną usługę. Lekarz nie wyraził na to zgody.

Pacjent złożył skargę do NFZ, na skutek której Konsultant Wojewódzki w dziedzinie protetyki stomatologicznej orzekł, że proteza częściowa osiadająca dolna została wykonana niezgodnie z zasadami sztuki lekarskiej. W wyniku tej opinii lekarz dokonał korekty rozliczeń z NFZ i zwrócił środki pobrane za wykonanie tej protezy. Od znajomych pacjent dowiedział się, że proteza górna również należała się mu w ramach refundacji. Złożył skargę do Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej, oskarżając lekarza o chęć wyłudzenia pieniędzy od niego i równocześnie od NFZ. Oskarżenia te nie znalazły potwierdzenia w zebranej przez Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej dokumentacji. Ponadto lekarz utrzymywał, że to sam pacjent prosił o wykonanie protezy górnej prywatnie mimo wyjaśnień o bezcelowości takiego rozwiązania.

Rzecznik skierował do Okręgowego Sądu Lekarskiego wniosek o ukaranie lekarza, zarzucając mu: „nieudzielenie pacjentowi pełnej informacji dotyczącej możliwości jego leczenia”. Sąd I instancji nie dał wiary zeznaniom pokrzywdzonego, że lekarz przyjął pieniądze za protezę i od niego i od NFZ. Twierdzeniom tym przeczą rozliczenia z NFZ dotyczące protezy dolnej oraz faktura wystawiona przez lekarza za wykonanie protezy górnej. Ponadto Sąd uznał za nielogiczną argumentację, że lekarz chciał oszukać pacjenta nie proponując mu wykonania obu protez w ramach kontraktu z NFZ. Należy podkreślić, że protezy ruchome osiadające (a taką protezę zaplanowano u pokrzywdzonego w szczęce) wykonywał ten sam technik, z tych samych materiałów w ramach kontraktu oraz prywatnie. Suma, jaką otrzymał lekarz za wykonanie protezy prywatnie, była prawie identyczna z tą, którą otrzymałby zgodnie z umową z NFZ. Dla lekarza nie miało więc znaczenia, kto zapłaci za usługę.

Zdaniem Sądu I instancji lekarz rzeczywiście uległ prośbie pokrzywdzonego, który wierzył, że prywatnie wykonana proteza będzie lepsza. Okręgowy Sąd Lekarski uniewinnił obwinionego lekarza od zarzucanego mu przewinienia zawodowego. Naczelny Sąd Lekarski utrzymał orzeczenie Sądu I instancji w mocy.

Mariola Łyczewska