Biorezonans na raka czy stwardnienie rozsiane, suplementy diety i witaminy skuteczne w walce z autyzmem? Rzecznik Praw Pacjenta chce uchwalenia tzw. lex szarlatan, które da narzędzia do ochrony interesów tych, którzy rozwiązania swoich problemów zdrowotnych szukają poza systemem ochrony zdrowia. Samorząd lekarski popiera wysiłki RPP, jednocząc siły w walce z oszustwami.
Obecnie jedynym narzędziem, które może zastosować rzecznik praw pacjenta, w sytuacji gdy dana osoba prowadzi pseudodziałalność medyczną, jest złożenie zawiadomienia do prokuratury. Czynności administracyjne, podejmowane przez RPP, zastrzeżone są tylko do podmiotów leczniczych i osób wykonujących zawody medyczne. Gdy za „leczenie” biorą się inżynierowie czy też osoby bez żadnego wykształcenia w ramach prowadzonych przez siebie działalności gospodarczej, RPP ma związane ręce.
Podczas zorganizowanego w kwietniu przez Naczelną Izbę Lekarską śniadania prasowego Bartłomiej Chmielowiec, rzecznik praw pacjenta podkreślał, że prowadzący pseudomedyczne biznesy najczęściej wykorzystują strach i trudną sytuację osób, które dowiadują się, że są ciężko chore lub podejrzewają u siebie poważną chorobę, albo mają objawy chorobowe ale np. nie mogą się dostać do specjalisty czy na badania.
Gdy takie działania z obszaru „medycyny niekonwencjonalnej” podejmują lekarze czy inni profesjonaliści medyczni (a takie przypadki też są), RPP może podjąć interwencję na podstawie ustawy o prawach pacjenta i RPP. Brakuje w niej jednak przepisów, które pozwalałaby na analogiczną interwencję w przypadku osób niemających wykształcenia medycznego, czy też raczej niewykonujących zawodu medycznego. Samo słowo „pacjent” sugeruje zaś, że RPP może działać tylko w obrębie medycyny konwencjonalnej, bo stajemy się pacjentem w relacji z lekarzem, z pielęgniarką, ratownikiem medycznym. Korzystając z usług, na przykład, bioenergoterapeuty pozostajemy jedynie klientem. RPP dąży do przełamania tego myślenia, wskazując, że człowiek, który szuka rozwiązania swoich problemów medycznych jest w istocie pacjentem, a obowiązkiem instytucji państwa jest obrona jego interesów zwłaszcza w sytuacji, gdy ryzyko ich naruszenia jest bardzo wysokie.
Nie dość skutecznie broni ich, jak mówił Bartłomiej Chmielowiec, prokuratura. Do tej pory biuro RPP skierowało do prokuratury około pięćdziesięciu zawiadomień, ale sprawy ciągną się miesiącami. - Nie wszystko da się też zakwalifikować karnie, stąd potrzeba wprowadzenia innych rozwiązań, a więc nałożenia kary pieniężnej w drodze decyzji administracyjnej - wskazywał.
- Mamy doświadczenia z lekarzami, którzy stają przed odpowiedzialnością dyscyplinarną, tłumacząc się, że metody przez nich stosowane były zweryfikowane, ale gdzieś w Chinach, a oni sami nie zrobili nic złego. Podkreślali, że rady dawane pacjentom były komplementarne i nie odwodzili od leczenia według zasad EBM. Powołują nam tysiące świadków po to, aby przedłużać zwykle proces, który toczy się przed sądem lekarskim. Można przypuszczać, że tą samą drogą dzisiaj będą szli szarlatani. Potrzebujemy szybkich działań i ochrony pacjentów, dlatego jednoczymy siłę i doświadczenie – tłumaczył Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Założenia zmian, które mają dać RPP m.in. uprawnienie do natychmiastowego nałożenia kar pieniężnych w drodze decyzji (ale z możliwością zaskarżenia do sądu administracyjnego), opublikowano w wykazie prac legislacyjnych w połowie marca, prace ruszą jednak prawdopodobnie po wyborach prezydenckich, być może nawet po wakacjach.
Małgorzata Solecka