Lekarze, pielęgniarki i inni uprawnieni do szczepień przeciw COVID-19 w etapie zerowym dostali od rządu jeszcze kilkanaście dni na zgłoszenie się do szczepienia. Jednym z powodów jest stosunkowo niska zgłaszalność – do 28 grudnia zrobiło to ok. 400 tysięcy osób spośród nawet miliona.

To już drugie „last call” dla zerowego etapu szczepień. W poniedziałek 27 grudnia Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że e-skierowania (którymi część medyków chwali się już w mediach społecznościowych, w ramach propagowania szczepień i dawania dobrego przykładu) zostały wysłane do ok. 700 tysięcy osób. To jednak nie wszyscy, których obejmuje etap zerowy. Z priorytetowego dostępu do szczepionki mogą skorzystać również osoby zatrudnione w obsłudze placówek medycznych – m.in. personel sprzątający, pracownicy cateringu czy ochrony oraz, oczywiście, personel administracyjny szpitali i przychodni. To samo dotyczy placówek opieki długoterminowej. W sumie rząd jeszcze przed świętami szacował, że w etapie zerowym może być zaszczepionych ok. miliona osób. W tym kontekście zgłoszenia 400 tysięcy osób trzeba uznać za wynik poniżej oczekiwań, zwłaszcza że duża część uprawnionych jest rzeczywiście narażone na bezpośredni i częsty kontakt z zakażonymi.

Jest oczywiste, że niska zgłaszalność w etapie zerowym przełoży się na postawę Polaków wobec szczepień –  fakt, że profesjonaliści medyczni unikają szczepienia przeciw COVID-19 będzie idealnym argumentem dla antyszczepionkowców i – szerzej – osób sceptycznych wobec tego szczepienia. Sondaże opinii publicznej pokazują jednoznacznie, że Polacy w sprawie szczepień są podzieleni niemal na pół: tyle samo (ok. 43-47 proc., w zależności od badania) chce się szczepić, co deklaruje nieszczepienie się. Grupa wahających się (od 9 do 12 proc.) może przeważyć szalę – jak na razie nie wydaje się, by rząd miał dobry pomysł na przekonanie wątpiących.

Czy lekarze, lekarze dentyści, pielęgniarki, ratownicy i inni pracownicy medyczni dadzą dobry przykład? Badań na ten temat (jeszcze) nie ma, są jednak wyniki ankiet przeprowadzanych w środowisku lekarskim. Porozumienie Rezydentów przeprowadziło ankietę w zamkniętej grupie na Facebooku: w tym przypadku wyniki były jednoznaczne. 92 proc. uczestników ankiety zadeklarowało zaszczepienie się. – Lekarze uważają, że szczepionka jest bezpieczna i niesie ze sobą ryzyko podobne jak każdy nowy preparat wprowadzany na rynek. Ryzyko to jest jednak bardzo niskie w porównaniu do ryzyka związanego z zachorowaniem na COVID-19, a przez to całkowicie akceptowalne – czytamy w komunikacie organizacji skupiającej młodych medyków.

92 proc. to suma dwóch odpowiedzi – większość lekarzy zaznaczyła odpowiedź, że choć ze szczepieniem może być związane niewielkie ryzyko, są zdecydowani na szczepienie. Pozostali odpowiedzieli, że będą się szczepić, a szczepionka jest bezpieczna. 4,6 proc. uczestników ankiety odpowiedziało, że nie mogą się oni poddać szczepieniu z uwagi na przeciwwskazania. W tej grupie znalazły się również kobiety obawiające się szczepienia ze względu na ciążę lub karmienie piersią. Niecałe 2 proc. lekarzy rozważa szczepienie w późniejszym terminie. Spośród ankietowanych zaledwie 0,82 proc. lekarzy wskazało, że nie zamierza się zaszczepić przeciwko COVID-19, a najczęstszym uzasadnieniem tej decyzji była zbyt mała ilość danych dotyczących bezpieczeństwa szczepionki przeciwko COVID-19. – Zaledwie 0,07 proc. ankietowanych wskazało wprost, że uważa szczepionkę za niebezpieczną – wskazuje Porozumienie Rezydentów. Takiej odpowiedzi udzieliło trzech lekarzy.

Minister zdrowia Adam Niedzielski ocenił w ostatnich dniach grudnia, że realny termin zaszczepienia 15 mln dorosłych Polaków – czyli około połowy docelowej populacji to jesień 2021 roku. Jeszcze przed końcem roku akcja szczepień w etapie „zero” powinna ruszyć pełną parą – szczepionki z transzy, która przyleciała do Polski 28 grudnia, trafią do ponad połowy szpitali węzłowych, które będą realizować szczepienia medyków. 

Małgorzata Solecka 

Możliwość komentowania została wyłączona.