Totalny brak informacji, szkoleń dla pracowników, totalny chaos informacyjny. W największym szpitalu na Pomorzu NIKT NIC NIE WIE! – to jedna z krytycznych uwag lekarzy w ankiecie gdańskiej OIL dotyczącej wdrażania pakietu onkologicznego na Pomorzu. Pozytywnych nie ma.

Mamy już wstępne opinie lekarzy, których dotyczą zmiany wymuszone przez pakiet onkologiczny (obowiązuje od 1 stycznia br.) – wszystkie mówią o niedostosowaniu do rzeczywistości, braku informacji, chaosie, skandalicznej papierowej biurokracji, wymogach których nie da się zrealizować.

Ministra wywalić albo…do pracy w POZ!
Lekarze napisali w ankiecie dotyczącej realizacji pakietu onkologicznego:
-Brak konkretnych adresów i numerów telefonów, miejsc w których “czekają” koordynatorzy , którzy ” przejmą” chorego. (lekarz POZ)
-Przyjmuję średnio po circa 60-70 pacjentów dziennie. Przed świętami był dzień, że było ich ponad 80. Staram się przyjąć wszystkich, bo czuję takie powołanie. Teraz będę miał wybór – albo przyjmę wszystkich albo połowa odejdzie z kwitkiem, a ja zajmę się wypełnianiem kart. Czas wypełnienia karty – samo WPISANIE DANYCH PACJENTA – to kilkadziesiąt minut! Kiedy to robić?” (lekarz POZ)
-Brak czasu i brak dużej liczby podmiotów wykonujących badania narzucone przez ministra zdrowia (lekarz ze szpitala)
-Brak należytej informacji o realizacji pakietu onkologicznego w jednostce. Obawa przed dezorganizacją dotychczasowej pracy klinik i poradni przyklinicznej. Pogorszenie warunków udzielania świadczeń wysokospecjalistycznych. (lekarz szpitala NZOZ)
– Skandaliczna biurokracja, ogromne obciążenie finansowe lekarza rodzinnego za frajer plus dokładanie przez niego z własnej kasy pieniędzy, żeby zrealizować idealne i z księżyca wzięte plany pana ministra. NIE CHCĘ UŻYWAĆ EPITETÓW NA KTÓRE NIEWĄTPLIWIE ZASŁUGUJE. (…) MINISTRA WYWALIĆ BO PLECIE GŁUPIE FARMAZONY, NIECH IDZIE DO PRACY W POZ I ZREALIZUJE SWOJE ZAŁOŻENIA MAJĄC PACJENTA CO 10 MINUT (…) (dr n.med Anna S-K)
– Brak możliwości powołania konsylium wielospecjalistycznego na poziomie ambulatoryjnym. Przecież decyzje o odpowiednim skierowaniu można podjąć na bazie poradni, a nie tylko szpitala. (lekarz WCO Gdańsk)
– Totalny brak informacji, szkoleń dla pracowników, totalny chaos informacyjny. W największym szpitalu na pomorzu NIKT NIC NIE WIE! (lekarz UCK)
 
Pakiet onkologiczny to prawny bubel
– Nie mieliśmy złudzeń, że oba pakiety ministra Arłukowicza są niedopracowane, a ich przepisy wymagają w jednych punktach uściślenia, a w innych korekty – mówi Jacek Krajewski, prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.  – Resort był o tym informowany przez różne środowiska medyczne, ale pozostawał głuchy na głosy lekarzy. Liczył się pośpiech, nawet za cenę chaosu. Teraz, po miesiącu obowiązywania nowych przepisów, mamy już pewność, że to po prostu prawne buble. Stwierdzam to naprawdę bez satysfakcji, że „wyszło na nasze”.

Z opracowania ekspertów Federacji Porozumienie Zielonogórskie dot. pakietu onkologicznego wynika, że podstawowym problemem pakietu jest brak określenia standardów postępowania w poszczególnych rodzajach nowotworów na poszczególnych etapach postępowania – od podejrzenia choroby do zakończenia leczenia i kontroli.

We wstępnej diagnostyce onkologicznej konieczne jest określenie jednoznacznych kryteriów rozpoznania choroby nowotworowej w poszczególnych typach nowotworów, które warunkowałoby rozliczenie pakietu. Obecnie brakuje także jednoznacznych wskazań, w jakich nowotworach konieczne jest wykonanie na tym etapie badania histopatologicznego.

Eksperci PZ podkreślają, że od początku kontrowersje budzą zasady działania konsylium, które jest obligatoryjne wobec każdego pacjenta, co nie zawsze jest potrzebne i nierealne choćby z racji niedoboru specjalistów. Ich zdaniem trzeba zrezygnować ze zwoływania konsylium w każdym przypadku, błędem jest także brak możliwości przeprowadzenia dodatkowej diagnostyki po konsylium w ramach pakietu.
Kolejna sprawa to termin podjęcia leczenia w ciągu 9 tygodni od podejrzenia choroby. W wielu przypadkach to niemożliwe, bo często potwierdzenie diagnozy wymaga dodatkowych badań. Czy lekarze mają ich nie zlecać tylko dlatego, że nie zmieszczą się narzuconym terminie? Podobnym absurdem jest brak możliwości zmiany planu leczenia ustalonego przez konsylium, np.. jeśli stan pacjenta się nagle pogorszy.
Należy też określić sposób rozliczania pakietu w szczególnych przypadkach klinicznych, np. kiedy potrzebne jest zastosowanie kilku metod i u różnych świadczeniodawców. Urealnienia wymaga także wycena poszczególnych zakresów świadczeń w poszczególnych typach nowotworu na poszczególnych etapach. Brak realnej wyceny grozi pogorszeniem dostępności do tych badań, do których świadczeniodawca będzie zmuszony dopłacać.
Zupełnym nieporozumieniem jest wyłącznie z pakietu leczenia paliatywnego – to należy zmienić jak najszybciej.  

Na Pomorzu przychodnie wycofują się z pakietu
Przychodnia BaltiMed mieszcząca się na gdańskiej Oruni jest jedną z czterech na Pomorzu, które zdecydowały się wypowiedzieć NFZ mowę dotyczącą pakietu onkologicznego. Nad takim krokiem zastanawiają się kolejne, podobną możliwością interesują się też szpitale.

– Pierwszy miesiąc funkcjonowania pakietu pokazuje, że jest on niedostosowany do rzeczywistości a zielona karta niczego nie ułatwia – uważa Andrzej Zapaśnik kierownik przychodni BatiMed w Gdańsku. – W rzeczywistości utrudnia diagnostykę i leczenie pacjenta onkologicznego. Przede wszystkim dziś mogą ją wystawiać tylko lekarze POZ, co powoduje odsyłanie pacjentów od lekarzy specjalistów do lekarzy POZ tylko po zieloną kartę. Pacjent musi wrócić do lekarza POZ też wtedy, gdy specjalista uzna, że diagnostykę trzeba przeprowadzić gdzie indziej. W ten sposób chory onkologiczny może krążyć od lekarza do lekarza wielokrotnie.
Kolejnym absurdem jest stworzenie stanowiska koordynatora opieki onkologicznej.

– Kto nim ma być, czym właściwie się zajmować? – zastanawia się doktor Zapaśnik. – W jednym z gdańskich szpitali koordynatorami mieli być onkolodzy. Nie zgodzili się, nie mieliby czasu zajmować się codzienną pracą. Padło na sekretarki, ale one z kolei nie mają uprawnień, żeby zajmować się dokumentacją medyczną, w końcu ustalono, że będzie to przełożona pielęgniarek. Ta drobna wydaje się kwestia, pokazuje ile niepotrzebnych, absurdalnych kroków muszą wykonać władze szpitala, przychodni, sami lekarze, żeby wdrożyć coś, co nikomu nie jest potrzebne.

Nie można zapominać, że sama zielona karta to osiem stron, które trzeba wypełnić ręcznie, kiedy w przychodniach od dawna funkcjonuje dokumentacja elektroniczna. Kto tę wypełnioną kartę ma przechowywać: pacjent, lekarz? Gdzie, na jakim etapie leczenia?
– A co z rzeszą pacjentów sprzed zielonej karty? – dodaje doktor Zapaśnik. – Już dziś widać, że chorzy nie objęci pakietem onkologicznym są zapisywani na odległe terminy, ponieważ limity dotychczasowych kontraktów zostały ograniczone. A co z opieką nad pacjentem po zakończeniu leczenia? Jak długo ma trwać, jakie badania można wykonywać w ramach pakietu?. Nie ma odpowiedzi na żadne z tych pytań.
Alicja Katarzyńska